[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Będziesz dla mnie najcenniejszym klejnotem, który można oglądać tylko w samotności. Quinlan sam się dziwił, że udało mu się wykrzesać z siebie tyle oratorskiego zapału. Stało się tak być może dlatego, że zaczął darzyć dziewczynę czymś innym niż zwykła sympatia, Tyle, że jego starokawalerski umysł nie potrafił jeszcze rozpoznać i określić tego uczucia. Priscilla przestała płakać. W jego głosie wyczuła coś, co 66 przekonało ją, że nie miał złych intencji. Moja złota szepnął, całując jej mokre policzki. Nawet nie wiesz, jak cię pragnę... Znowu przywarli do siebie, pieszcząc się i całując. Noc była chłodna, ale pod narzutą nie czuli zimna. Tym razem kochali się pospiesznie, jak kochankowie, którzy mają się za chwilę rozstać. Oboje zdawali sobie sprawę z tego, że zostało im już mało czasu. Dziewczyna prężyła się pod ciałem Quinlana. Starała się jednak milczeć. Bała się, że ktoś ich usłyszy pośród nocy. Ich ciała wpadły w coraz szybszy rytm. Zagryzła wargi, ale w końcu jednak nie wytrzymała. Jej krzyk poszybował nad jeziorem jak dziki ptak. Och, cudownie szepnął jej do ucha Quinlan. I wtedy poczuła, że gotowa jest zrobić dla niego wszystko. Oplotła go nogami i przycisnęła do siebie. Quinlan dotarł do wnętrza, które zacisnęło się wokół jego męskości. Postanowiła, że za nic w świecie go teraz nie wypuści. Drugi okrzyk Priscilli sięgnął gwiazd. Quinlan był uszczęśliwiony. Nie miał tylko pojęcia, skąd dziewczyna bierze tyle siły. Cudownie udało mu się szepnąć w chwili przerwy. Ale powie... powiedz, skąd znasz ta... akie sztu... Aa! To nieprawdopodobne! Priscilla nie potrafiłaby odpowiedzieć na to pytanie, nawet gdyby mogła. Wydawało jej się, że to diabeł szepcze jej do ucha, co ma robić. A może to był anioł? Nie miała pojęcia. W końcu opadli bez sił na pachnące siano. Powrót do rzeczywistości był długi i żmudny. Dopiero po dobrym kwadransie uświadomili sobie, gdzie się znajdują. Priscilla 67 potrzebowała kolejnych dziesięciu minut, żeby przypomnieć sobie o Pace. Dopiero wtedy dotarło do niej, że jest na niezwykłych wakacjach i że właśnie tego dnia rano poznała Quinlana. Przykryli się i przytulili do siebie. Priscilla pomyślała, że czas wracać do rzeczywistości. Zastanawiała się, co zabrzmiałoby w tej sytuacji najbardziej prozaicznie. Przydałby się ciepły prysznic powiedziała w końcu bardzo rzeczowym tonem. A co powiesz na kąpiel? Spojrzała na parujące wody. Jezioro musiało być teraz bardzo ciepłe. Nie mam kostiumu odparła. Możesz wykąpać się nago. Nic się nie... przerwał, widząc ślady zgorszenia na jej twarzy. Przecież już jesteś naga, Priscillo. Poza tym wiem, jak wyglądasz. Dziewczyna zawahała się. To prawda, że już widział ją nagą, ale ona nie widziała jego. A przynajmniej nie całego! Ale Quinlan nie zważał na to. Podniósł się powoli z posłania. Nie chciał wykonywać gwałtownych ruchów, żeby jej nie spłoszyć. Dziewczyna gapiła się na niego z wytrzeszczonymi oczami. Najbardziej dziwiło ją to, że Quinlan nie odczuwa wstydu. Ona już od dzieciństwa nauczyła się wstydzić swego ciała. Chodz, nie ma się czego wstydzić powiedział, jakby do wtóru jej myślom. Nie. Najpierw ty. Wskazała jezioro. Skierował się do wody. Dziewczyna z fascynacją patrzyła na jego zwarte pośladki. Wszedł do płytkiej wody, a następnie zaczął się przechadzać, najwyrazniej czekając na nią. Zimna? spytała. O tej porze? Około północy woda jest najcieplejsza pouczył 68 ją. Chodz szybko. Wstała i podeszła do brzegu, wciąż kryjąc się w cieniu drzew. Wolno zanurzyła palce w wodzie. Ojejku, zimno! Quinlan pilnował się tym razem i na szczęście nie parsknął śmiechem. Wydaje ci się powiedział. Wejdz głębiej. I przestań się chować w tych krzakach. Chcę zobaczyć moją nimfę. Zbliżyła się do niego i rzeczywiście poczuła, że robi jej się coraz cieplej. Natychmiast rzuciła się w stronę głębszej wody. Tak szybko?! krzyknął za nią. Nie zdążyłem ci się nawet przyjrzeć. Mówiłeś, że wiesz, jak wyglądam drażniła się z nim. Po chwili jednak wstała i zbliżyła się do Quinlana. Stali nadzy tuż obok siebie. Woda sięgała im do połowy ud. I wtedy właśnie zobaczyli błysk flesza aparatu fotograficznego. 69 Rozdział 6 Ouinlan krzycząc dziko rzucił się na brzeg. Usłyszała najpierw chlupot wody, a pózniej trzask łamanych gałęzi. Intruz był tak zaskoczony, że nie próbował nawet uciekać. Zrobiło jej się go żal. Poza tym przestraszyła się, że Quinlan zrobi mu coś złego. Dobiegł do niej ostry głos Quinlana. Nieznajomy w krzakach usiłował nieśmiało protestować. Rozległ się dzwięk tłuczonego szkła i łamanego metalu. Priscilla nie chciała czekać na ciąg dalszy. Wybiegła z wody i kryjąc się w cieniu dotarła do posłania. Włożyła sukienkę na mokre ciało. Gorzej było z mokasynami. Odnalazła je w końcu i wsunęła na nogi. Drżąc z zimna, zaczęła się przedzierać w kierunku miasteczka. Minęła plac ze śliskim słupem i skierowała się w stronę parkingu. W innych okolicznościach być może zdziwiłoby ją to, że wciąż znajduje się tam wiele samochodów. Ale teraz nie miała czasu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|