[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kimś, kto doskonale radzi sobie z Sophie, ale nie może sklecić zdania, kiedy ma do czynienia z łagodną Jeanne. - Przyjechała tutaj na wakacje. Zatrzymała się w L'Auberge d'Olivier. - Znalazłeś ją w zajezdzie? - Sophie wybuchnęła śmiechem. - To najlepiej dowodzi, że nie jest wiele warta. Nikt, a już na pewno żadna Amerykanka nie zamieszkałaby z własnej woli w warunkach, jakie oferuje ten wasz Henri. - Właśnie dlatego zaprosiłem ją do siebie - powiedział, wzruszając ramionami. Nie zamierzał dyskutować z Sophie. 54 R S - Och, jesteś bardzo rycerski, mon chere. Choć niezbyt ładnie się zachowałeś, lokując tę osobę w Beżowym Apartamencie. Wiesz, że ja zawsze tam mieszkam, kiedy cię odwiedzam. Chociaż z drugiej strony - popatrzyła na niego uwodzicielsko - ten, który zajmuję teraz, znajduje się bliżej twojego. Niestety, pomyślał Anton i zakonotował sobie w pamięci, żeby zamykać drzwi na klucz. - Ciekaw jestem, co cię do mnie sprowadza, Sophie? O ile dobrze pamiętam, ostatnio bawiłaś się w dom z jakimś paryżaninem. - Zanudził mnie na śmierć. Interesował się wyłącznie pracą. Nigdy nigdzie nie wychodziliśmy razem, więc się od niego wyniosłam. Nie miał ochoty utrzymywać darmozjada i wyrzucił ją z domu, pomyślał Anton. - Przykro mi - powiedział. - Niepotrzebnie. - Sophie podwinęła nogę pod siebie, pokazując kilka dodatkowych centymetrów szczupłego uda. - Nie mam ochoty na kolejny rozwód. Mój następny mąż będzie jednocześnie ostatnim. - Ty znowu chcesz wyjść za mąż? - zdumiał się Anton. - Po trzech nieudanych małżeństwach? - Tym razem będzie inaczej. Przedtem musiałam się zadowolić tym, co było do wzięcia, ponieważ mężczyzna mojego życia był zajęty, ale teraz jest wolny, więc problem nie istnieje. - Zamoczyła palec w winie. - Marie-Louise nie żyje prawie trzy lata... 55 R S Ani jej namiętne spojrzenie, ani sugestywne oblizywanie palca nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia. Nie dlatego, żeby miał coś przeciwko małżeństwu albo nie pragnął seksu, lecz bez wahania zrezygnowałby z jednego i drugiego, byleby tylko nie mieć do czynienia z Sophie. Czarne wdowy nie były w jego guście. Na taras weszła Diana. Anton mógł odetchnąć z ulgą. - Jak ci się podoba apartament? - zapytał. - Wspaniały! - Diana się uśmiechnęła. - Cieszę się. Gdybyś czegokolwiek potrzebowała, wystarczy poprosić Jeanne. - Tak... - Diana spuściła wzrok. - Jeanne jest dla mnie bardzo miła. - Nie mogę powiedzieć tego samego o twojej ochmistrzyni - wtrąciła się Sophie. - Mnie traktuje jak nieproszonego gościa. - Pewnie dlatego, że ma bardzo dużo pracy - Diana bez namysłu stanęła w obronie obcej osoby. - Prowadzenie takiego wielkiego domu zajmuje mnóstwo czasu, a niezapowiedziany gość to zawsze dodatkowy kłopot. - Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś jej pomagała - odgryzła się Sophie. - Oczywiście w czasie wolnym od własnych obowiązków. Anton miał serdecznie dosyć kuzynki. Westchnął z ulgą, gdy wreszcie podano lunch. Po lunchu Sophie zrobiła się ospała i poszła się położyć, a Anton zabrał Dianę na wycieczkę po zamku. 56 R S - Tutaj zbierają się grupy zwiedzających - zaczął Anton, gdy znalezli się w wielkiej sieni. - Zwróć uwagę na schody i posadzkę. Są zrobione z carraryjskiego marmuru. Mój dziadek wprowadził udogodnienia, dzięki którym zamek jest nie tylko cennym zabytkiem historycznym, ale także wygodnym domem. Wziął ją za rękę, pociągnął za sobą na schody. - Tylko niektóre części zamku są otwarte dla zwiedzających - mówił. - Jak się zapewne domyślasz, niedostępne są apartamenty należące do domowników. Na parterze znajduje się kaplica, sala balowa, sala bankietowa oraz wejście do piwnic, w których przechowujemy wino. Na piętrze jest biblioteka, duży salon i salonik dla pań. Na górze są sypialnie, w tym jedna, w której w szesnastym wieku sypiał papież Klemens VIII. Diana kiwała głową, jakby uczyła się na pamięć każdego słowa,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|