[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To znaczy, całego tego osiedla. A on pomaga nim zarządzać. No cóż, to przynajmniej wyjaśniało, skąd to mieszkanie. Ale nie całą resztę. - No to naprawdę znalazłaś sobie prawdziwego człowieka sukcesu - oświadczyłam. Znów iro- nicznie. - A jeśli on jest taką świetną partią, to jak to się stało, że twoja mama go nie aprobuje? I nawet mi nie próbuj mówić, że jest inaczej. To dlatego, że jest dla ciebie za stary? - Matka jest okropna. - Hannah skuliła się w kłębek na skórzanej kanapie. Miała na sobie dżin- sy i nierównomiernie farbowaną tiszertkę. W tej koszulce i z włosami nadal ufarbowanymi jak różno- kolorowe lody spumoni, stanowiła prawdziwą tęczę barw. - To znaczy, ona praktycznie co tydzień przyprowadza do domu jakiegoś nowego faceta. A kiedy ja jej mówię o Randym, dostaje szału! Podeszłam do okna i rozsunęłam zasłony. Widziałam stąd drugą stronę osiedla. Składało się z kilkuset mieszkań, razem tworzących Luksusowe Apartamenty Fountain Bleu. Na środku dziedzińca widać było żałośnie mały basen w kształcie nerki. Obok niego siedziała jakaś młoda matka, a jej dzie- ciaki taplały się w płytkiej wodzie. - Gdzie go poznałaś? - zapytałam, zasuwając zasłony i znów obracając się w stronę Hannah. - Przez Internet? Pokiwała głową. - Na czacie mangi - powiedziała. - Randy jest wielkim fanem mangi. Wiesz, co to jest manga? - Spojrzała na mnie wyniośle. - Wiem. - Nie miałam zamiaru dodawać, że mój brat ma największą kolekcję mangi w połu- dniowej Indianie. - Mów dalej. - No cóż, zaprosił mnie na rozmowę na priva i ja się zgodziłam. - Hannah skubała nitki przy rozdarciu na kolanie dżinsów. - I był taki... Dokładnie taki, jak zawsze marzyłam. Zaprosił mnie do siebie na weekend, ale kiedy poprosiłam mamę, ona się normalnie nie zgodziła. - Więc powiedziałaś swojemu nowo odnalezionemu starsze mu bratu, który nie ma pojęcia, jak daleko są gotowe posunąć się nastoletnie dziewczyny, żeby dostać to, czego chcą, że znajomi two- jej matki się do ciebie dobierają. - Nie trzeba był o zdolności parapsychicznych, żeby dostrzec, że tra- fiłam w dziesiątkę. Prawdę miała wypisaną na twarzy. - A Rob ci uwierzył i zaprosił cię, żebyś z nim zamieszkała na próbę. A ty go puściłaś w trąbę dla tego całego Randy'ego przy pierwszej nadarzającej się okazji. Miała na tyle przyzwoitości, że się stropiła. - Chciałam zawiadomić Roba, gdzie jestem. Naprawdę, chciałam. Ale Randy powiedział... - Och, zaczekaj. - Gestem dłoni poprosiłam ją, żeby umilkła. - Niech sama zgadnę, co powie- dział Randy. Randy powie dział, że twój starszy brat nie zrozumie. Randy powiedział, że twój starszy brat będzie chciał z tego zrobić jakąś aferę i może nawet zadzwoni na policję. - Chociaż to bardziej prawdopodobne, że Rob po prostu stłukłby gościa na kwaśne jabłko. - Randy powiedział, że miłość, jaka łączy was dwoje, jest czymś świętym, a my, zwyczajni śmiertelnicy, nie potrafimy takich rzeczy zrozumieć. Czy coś pominęłam? Hannah wytrzeszczyła na mnie oczy. Minę miała urażoną. - Nie musisz z tego kpić - powiedziała. - To, że między tobą a Robem się nie ułożyło i ty w efekcie zostałaś starą panną, to jeszcze nie powód, żeby zakładać, że każdy facet to świnia. - Och! - westchnęłam. - Rozumiem. Hannah, a ten Randy to ile ma lat? - Powiedział, że o to zapytasz. - Hannah wstała nagle z kanapy i podeszła do kuchennej lady po szklankę wody. Ale wiem, że wstała tylko po to, żeby nie musieć patrzeć mi w oczy. - No cóż, nie konkretnie ty, bo nigdy nie sądziłam... To znaczy, Rob mówił, że jesteś psychicznie poharatana. Ale Randy uprzedzał, że ludzie będą próbowali robić z tego coś brzydkiego tylko dla tego, że on jest aku- rat o te parę lat ode mnie starszy... - A o ile on jest starszy od ciebie, Hannah? - zapytałam spokojnie. - Ma dwadzieścia siedem lat - zdradziła, odstawiając szklankę na blat z imitacji marmuru. - Ale Randy mówi, że wiek zupełnie się nie liczy! Randy mówi, że on i ja na pewno znaliśmy się w ja- kimś poprzednim wcieleniu. Mówi, że jest nam przeznaczone być razem... - Hannah - przerwałam twardo. - Ty masz piętnaście lat. Facet jest od ciebie o dwanaście lat starszy. Zwyczajnie łamie prawo, utrzymując z tobą stosunki seksualne. - Randy mówi, że prawa ludzkie nie stosują się do miłości tak głębokiej jak nasza... - Hannah! Jeśli zacytujesz mi jeszcze jedną rzecz, którą mówi Randy, tak cię stłukę, że cof- niesz się w czasie do zeszłego tygodnia. Rozumiesz? Zagapiła się na mnie, nieco zbita z tropu, ale nadal buntowniczo nastawiona. Teraz przynaj- mniej patrzyła mi w oczy. Oparłam jedną dłoń na biodrze i powiedziałam: - Posłuchaj. Nie jesteś głupia. Nie możesz być głupia, bo jesteś siostrą Roba. No więc, dlacze- go zachowujesz się jak kompletna idiotka? Otworzyła usta, chcąc mi na to coś odpalić, ale powstrzymałam ją ruchem ręki. - Wiesz, że ta cała gadanina o waszej znajomości z poprzedniego wcielenia to stek bzdur. Wiesz, że temu całemu Randy'emu zależy na tobie tylko z jednego powodu. To dlatego twoja mama protestowała, bo ona też to wie. A ty lubisz Randy'ego tylko dlatego, że on ci kupuje różne rzeczy i zwraca na ciebie uwagę, i pozwala ci mieszkać w tym fajnym mieszkaniu, gdzie przez cały dzień mo- żesz się gapić w telewizor. A skoro już o tym mowa, mamy dzisiaj piękny dzień. Dlaczego nie jesteś na basenie? - Randy mówi... - Randy powiedział ci, żebyś nie chodziła na basen, bo ktoś może cię zobaczyć i zacznie zada- wać pytania, tak? Czy to ci nic nie mówi, Hannah? Gdyby ten cały Randy naprawdę cię kochał, próbo- wałby dogadać się jakoś z twoją mamą, a nie wykradać cię od niej. Poczekałby, aż będzie mógł spoty- kać się z tobą legalnie, a potem zacząłby cię zapraszać na randki, a nie ukrywał w jakimś mieszkaniu, za które płaci jego ojciec. Jasne, jak na razie wszystko układa się cudownie. Ale co ze szkołą od jesie- ni? Masz zamiar rzucić naukę? I przez resztę życia być utrzymanką i niewolnicą Randy'ego? Szczytne ambicje dla dziewczyny o twojej inteligencji. Uniosła brodę, słysząc kpinę w moim głosie. Musiałam jej przyznać, miała przynajmniej tro- chę ikry.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|