[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i Hannę. Winifreda zmarszczyła czoło. - A po co wszyscy wybieracie się do Levering Park? - Levering Park? - Czy nie tam właśnie jedziecie? Wetherby się roześmiał. - Prawdę mówiąc, nie znamy celu naszej podró\y. Po prostu jedziemy za Milesem, który, jak ju\ wspomniałem, wyruszył w pościg za bratem. - A George pojechał do Levering Park. Joseph zerknął na Rachel. - Więc George i Hanna nie są w drodze do Gretna Green? Winifreda przez chwilę patrzyła na nich osłupiała, a potem wybuchnęła śmiechem. - Tak wszyscy sądzą? O Bo\e! Oczywiście, \e George nie uciekł z Hanną. Odwozi ją do domu jej brata w Lincolnshire. Sir Bertram Fairbanks mieszka w Levering Park. Bertram jest kuzynem Godfreya, więc George spytał nas o drogę. Tak się zło\yło, \e byliśmy tam parę razy. Dałam im szczegółowe wskazówki i pojechali. Uciekli? - Zaśmiała się znowu i dotknęła ramienia panny Wetherby. - Nie, mój brat nie uciekł z Hanną. Nie wiesz, \e poza tobą świata nie widzi? - A nie mówiłem?! - wykrzyknął Joseph. - Nie masz o co się martwić. Ale lepiej ruszajmy za Milesem, nim zamorduje chłopaka. - Na pewno to zrobi, skoro jest przekonany, \e George ukradł mu Hannę -stwierdziła Winifreda. - A! Więc ty te\ zauwa\yłaś? - ucieszył się Joseph. - Tak, i sądzę, \e on te\ w końcu przejrzał na oczy. Dziwne, byłam pewna, \e zakochał się w Charlotte. No, ruszajcie ju\. Wytłumaczę woznicy, jak dotrzeć do Leyering Park. To ładne miejsce, niecałe dwie godziny drogi stąd. Na pewno znajdziecie tam George'a i Hannę. Machając im na po\egnanie, Winifreda pomyślała, \e Levering Park rzeczywiście jest ładne. Lasy są pełne jeleni, a w strumieniu roi się od pstrągów. Blizniakom na pewno by się spodobało. Postara się nakłonić mę\a do odwiedzenia kuzyna. Godfrey z pewnością nie wyrazi sprzeciwu. Oczywiście wybierze jazdę wierzchem, \eby nie mordować się z synami przez dwie godziny w zamkniętym powozie. Ale, na Jowisza, muszą pojechać. Inaczej zostaną sami w Epping. Poza tym dzień zapowiadał się ciekawie, więc lady Tyndall nie zamierzała przegapić okazji do rozrywki. 18 - Nic nie rozumiem - powiedział Miles, wróciwszy do powozu. - Stajenny mówi, \e nie pojechali Leicester Road, tylko na Stamford. Jadąc śladem uciekinierów, Miles i Charlotte zatrzymali się w kilku gospodach po drodze. Przy okazji odkryli, \e George wziął starą dwukółkę, z której korzystał przed wstąpieniem do armii. Prawie wszyscy stajenni zapamiętali odchodzącą farbę i przetartą uprzą\. Dziwili się, \e do takiego wehikułu zaprzęgnięto dwa rasowe konie. Powo\ący nim d\entelmen raczej nie zrobi wra\enia na swojej damie, za\artował jeden. Miles nie mógł pojąć, dlaczego George wybrał akurat tę trasę, zamiast kierować się na zachód do Great North Road, najkrótszej drogi do Gretna Green. - Mo\e próbują nas zmylić? - podsunęła Charlotte. - Nie wiem, po co mieliby jechać do Lincolnshire. Przyznaję, \e jestem zaskoczony. - Mam brata w Lincolnshire, ale nie widzę tu \adnego związku. - Bardzo dziwne. I dlaczego nie wzięli karety podró\nej, tylko starą dwukółkę? Albo nie wynajęli podwody, jeśli chcieli zachować anonimowość? A jeśli się mylimy? - Ale list Hanny... - Istotnie. - Prescott skręcił na Stamford. - Jeśli chodzi o list... - Tak? Miles poprawił się na siedzeniu. - Hanna napisała, \e wkrótce będziesz zamę\na. - Wziął głęboki oddech. Na pewno uwa\a, \e wyjdziesz za mnie. Lady Abingdon lekko wzruszyła ramionami. - Nie mam pojęcia, o co jej chodziło. - Charlotte, nie jest mi łatwo, ale muszę wyjaśnić pewną sprawę, zanim dogonimy mojego brata i Hannę. - Tak? O Bo\e! Ta wystudiowana obojętność! - Chcę przeprosić, jeśli wprowadziłem cię w błąd co do swoich uczuć, obudziłem nadzieje. Kobieta zesztywniała. - Nie wiem, co masz na myśli. - Charlotte. - Dlaczego nie mo\e być równie szczera jak siostra? - Od chwili gdy przybyłaś do Epping Hall, wszyscy, a zwłaszcza moja siostra, uznali, \e powinienem się z tobą o\enić. Jesteś bardzo piękną i czarującą kobietą. Raz nawet nie mogłem się oprzeć i pocałowałem cię. Wyznam jednak, \e nie chcę cię poślubić. Lady Abingdon milczała przez dłu\szą chwilę, a potem westchnęła z rezygnacją. - Có\, to chyba przesądza sprawę. - Przykro mi, Charlotte. Niemiło jest mówić taką rzecz kobiecie, ale stwierdziłem, \e będzie najlepiej, jeśli powiem prawdę. Kobieta zaśmiała się niewesoło. - Doceniam twoją szczerość, hrabio. Zapewniam cię jednak, \e trwałam w błędnym mniemaniu. - Naprawdę? - Naprawdę. Proszę, nie czuj się w obowiązku tłumaczyć przede mną. - Ale chciałbym, jeśli pozwolisz. Miles zerknął na nią z ukosa. Charlotte skinęła głową. - Jest ktoś inny. - Tak? Tylko drobna zmiana pozycji wskazywała na zaskoczenie. Prescott \ałował, \e nie widzi jej twarzy. Albo lepiej nie. Czułby się jeszcze bardziej niezręcznie. - Przyznam, \e to spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie sądziłem, \e coś takiego jeszcze mi się przytrafi. Ale faktem jest, \e zakochałem się w twojej siostrze. Lady Abingdon odwróciła się do niego raptownie. - W Hannie? Miles omal się nie roześmiał. - Wierz mi, Charlotte, \e uczucie zaskoczyło mnie tak samo jak ciebie. Ale to prawda.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|