Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzuciła okiem na zegarek. Masz jeszcze trochę czasu
przed kolacjÄ….
Teraz? Nie wiem nawet, gdzie on teraz jest.
Siostra przewróciła oczami w wyrazie desperacji
i postawiła telefon przed nosem Ivy.
- Albo w domu, albo w pracy oznajmiła krótko.
Wzięła na ręce Nicholasa i wychodząc z pokoju dodała:
Może to ja powinnam była zostać reporterem?
Rick pracował. Był na meczu, i to właśnie w Dallas!
Ponaglana przez siostrÄ™, z surowym przykazaniem, by
wróciła za godzinę na kolację, Ivy pojechała na stadion.
SzukaÅ‚a go wszÄ™dzie, nawet w szatni dla zawod­
ników. Była gotowa wyznać mu miłość na oczach całej
drużyny.
REPORTER W SPÓDNICY 135
Nie było to jednak konieczne Ricka tam nie
znalazła
Tradycyjne, smakowite zapachy świątecznej kolacji
buchnęły z wnętrza domu, gdy tylko otworzyła drzwi.
Nareszcie! powitała ją Holly. Indyk był gotowy
już trzy kwadranse temu. Teraz pewnie będzie się
rozlatywał. No i jak? Jak ci poszło?
Ivy usiÅ‚owaÅ‚a zmusić siÄ™ do uÅ›miechu. Siostrze wy­
starczyÅ‚o jedno spojrzenie. Objęła jÄ… mocno i zaprowa­
dziła do kuchni, gdzie Ivy mogła się do woli wypłakać
nad świątecznym sosem do pieczeni.
- Spróbuj jutro zaproponowała
- To bez sensu - zaprotestowała ponuro Ivy. Mina
Holly wyraznie mówiła, że jej cierpliwość powoli się
wyczerpuje. Nagle Ivy wciągnęła głęboko powietrze.
Coś się przypalało. No tak, sos! Do niczego już się nie
nadaje, nie potrafi nawet przypilnować głupiego sosu
- Ivy, idz lepiej do pokoju. Jestem pewna, że w te­
lewizji musi być jakaś transmisja meczu futbolowego.
- Mecz futbolowy! - zawołała ze zgrozą. Moje
życie leży w gruzach, a ty mi każesz oglądać mecz? Nie
obchodzi mnie żaden głupi mecz, nie zamierzam go
oglądać ani o nim pisać, ani nawet czytać. Nie chcę
mieć nic więcej do czynienia z futbolem!
- Kochanie, jeżeli nie masz już nawet ochoty na
oglÄ…danie meczu, rozumiem, że sprawa musi być po­
ważna. Zakochałaś się.
Chyba wyolbrzymiam swoje uczucia do Ricka. - Ivy
pociągnęła nosem i wyprostowała się. Przejdzie mi Za
tydzień nie będę już nawet pamiętała, jak ma na imię.
- Mhm. Holly najwyrazniej nie byÅ‚a o tym prze­
konana.
- SÅ‚owo ci dajÄ™, Holly. Po prostu siÄ™ w nim zadurzy­
Å‚am. To wszystko.
- To nieprawda. Kochasz go. Powinnaś ścigać go
i nie dawać wytchnienia, dopóki się nie złamie i nie
przyzna, że też cię kocha.
REPORTER W SPÓDNICY
136
- To nie takie proste.
- Oczywiście, że proste.
Ivy ciężko opadła na fotel. Holly, żyjąc na co dzień
w szczęśliwej rodzinie, dawno zapomniała, jak to jest,
kiedy ma się złamane serce.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
- Pewnie Adam zapomniaÅ‚ kluczy. Poszli z Nicho­
lasem na spacer. - Holly rzuciła siostrze błagalne
spojrzenie. - Otworzysz?
Ivy podeszła do drzwi. Nie były wcale zamknięte
na klucz.
- Adam... - zaczęła, naciskając klamkę drzwi są
otwarte. - Urwała nagle.
Przed nią stał Rick. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe.
Rick - wyszeptała. Bała się, że jeśli na chwilę
spuści go z oka, on znowu zniknie.
Mogę wejść? - spytał w końcu.
Bez słowa wpuściła go do środka. To naprawdę był
Rick, z krwi i kości. Przyjrzała się uważnie jego twarzy.
Miał lekko podkrążone oczy, a wokół ust rysowała się
ostra zmarszczka.
- Rick.
- Ivy...
Oboje odezwali siÄ™ w tej samej chwili i oboje nagle
urwali. Rick wpatrywał się w przyniesione przez siebie
małe zawiniątko. Obrócił je w dłoniach i podał Ivy.
- Co to jest? - Zacisnęła palce na paczuszce.
- Kawałek wołowiny z kością. Ale przyjmijmy, że
jest to kość niezgody.
- Chcesz się jej pozbyć? - Ivy uśmiechnęła się po raz
pierwszy od pięciu dni.
- Przeprosiny są łatwiejsze, jeśli masz pod ręką
rekwizyty - skinął głową.
Postanowiła nie robić sobie przedwczesnych nadziei.
Już kiedyś zaufała i zawiodła się. Uśmiechnęła się
ostrożnie. Przeprosiny to jeszcze nie wyznanie wiecznej
miÅ‚oÅ›ci, ale przynajmniej znów bÄ™dÄ… mogli poroz­
mawiać.
REPORTER W SPÓDNICY
137
Ivy, zachowałem się ..
. .jak skoÅ„czony dureÅ„ - dokoÅ„czyÅ‚ gÅ‚os dobiega­
jący z jadalni. W drzwiach stała Holly, mierząc go
wyzywającym wzrokiem od stóp do głów.
- A ty pewnie jesteś Holly - powiedział spokojnie
Rick.
- Ty za to jesteś facetem, przez którego moja siostra
przepłakała ostatni tydzień. - Z surowym wyrazem
twarzy Holly postawiÅ‚a z rozmachem miskÄ™ z ziemnia­
kami na stole.
- Holly! - Ivy zacisnęła zęby.
Macie pięć minut na to, żeby się ucałować na
zgodę dodała siostra. - Stworzyłam arcydzieło sztuki
kulinarnej, które było gotowe pół godziny temu.
- Wskazała dłonią na stół. - Teraz zostały z niego
rozgotowane warzywa, przypalony sos i rozpływająca
siÄ™ galareta. ProponujÄ™, żebyÅ› zrezygnowaÅ‚ z przy­
długich przeprosin, pocałował ją i oświadczył się jak
najprędzej Wtedy będziesz mógł zostać na kolacji.
- Ależ, Holly! - Ivy zacisnęła powieki, majÄ…c na­
dzieję, że może uda jej się zapaść pod ziemię. A może
siostra nagle rozwieje siÄ™ w powietrzu?
- Dzięki za radę - odparł Rick - ale całkiem niezle
radziłem sobie sam.
- Ha! wykrzyknęła Holly. - PrzyniosÅ‚eÅ› jej ka­
wałek gnata. Jeżeli twoim zdaniem jest to romantyczne,
nic dziwnego, że biedactwo szlocha od tygodnia.
- Nareszcie, ku ogromnej uldze Ivy, Holly zniknęła
w kuchni.
- Gnat jest już ugotowany! [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript