[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W tym momencie poczułam coś na ramieniu. Było to bardzo delikatne głaskanie. Masz ju\ halucynacje , pomyślałam. Ale głaskanie nie ustawało. - Co się stało? Och, znałam ten głos. Znałam go a\ za dobrze. - Co cię to obchodzi, Alexander! - warknęłam przez łzy. - Znów będziesz się ze mnie tylko nabijał. Rycz! Rycz! - rzuciłam mu złe spojrzenie, ale w tej samej chwili przemknęła mi przez głowę pewna myśl. Proszę, nie zabieraj ręki! Nie zabrał ręki. - Zachowywałem się wobec ciebie podle. Wiem o tym. Czy to naprawdę mówił Alexander? A mo\e to pułapka? Co on zamierzał? - Przykro mi. Ja... eee... Ale ty te\ zawsze zachowywałaś się wobec mnie tak głupio - wyjąkał. - Co? A kto zaraz na początku obrzucił mnie cukierkami? - Nie miałem złych zamiarów. Chciałem się tylko z tobą trochę podroczyć, ale ty zareagowałaś tak gwałtownie. Alexander podał mi chusteczkę, a ja porządnie wytarłam nos. - No i w szkole poszło tak dalej. Nie chciałem cię ju\ denerwować, ale ty mnie nie znosiłaś, dlatego wcią\ powtarzałem te swoje głupie powiedzonka. Nie wierzyłam własnym uszom. Byłam oszołomiona jego słowami. Nigdy w \yciu bym nie pomyślała, \e on potrafi tak rozsądnie mówić. - Chcesz powiedzieć, \e to wszystko było tylko nieszczęśliwym splotem nieporozumień? - spytałam słabym głosem. - Tak, coś w tym stylu. Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu obok siebie i nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Zawsze tylko kłóciliśmy się i graliśmy sobie na nerwach. O czym mo\na rozmawiać, kiedy nagle zapanował pokój? - Muszę ju\ iść - odezwał się Alexander. - Mam trening. Ale... jeśli masz ochotę... eee... Moglibyśmy pójść jutro razem na lody. Skinęłam głową. - OK. Alexander rozpromienił się. - Przyjdę po ciebie. To co, o trzeciej? - Cora, ja tego nie rozumiem - westchnęłam na zakończenie opowieści o spotkaniu z Alexandrem. Cora ziewnęła. - Jak dla mnie to sprawa jest jasna jak słońce! Alexander ma jeszcze mleko pod nosem. Zabujał się w tobie od samego początku. Ale jak to z małymi chłopcami bywa, nie umiał tego okazać. I dlatego cię męczył. Wiesz przecie\ - kto się lubi, ten się czubi. - Myślisz, \e on naprawdę mnie lubi? - spytałam z niedowierzaniem. - Ale\ tak. Dlatego zostawił cię na lodzie, kiedy wyszła ta sprawa z Carlem. Był po prostu zazdrosny o ciebie. - I dlatego z wściekłości dał Carlowi tę karteczkę? - Faceci robią najbardziej szalone rzeczy, kiedy buzują im hormony. - Cora spojrzała na mnie pytająco. - Powiedz, te\ uwa\asz, \e jest miło, no nie? Wzruszyłam ramionami. - E tam. Ani trochę. Odwróciłam się szybko i zmieniłam temat. Punktualnie o trzeciej Alexander zadzwonił do drzwi. Cały ranek spędziłam na podejmowaniu decyzji, co zało\yć: czerwoną minispódniczkę czy d\insy. Alexander rozpromienił się. Poszliśmy na lody, zamówił dla mnie wielki puchar - niespodziankę. Byłam pewna, \e wydał na niego całe kieszonkowe. Po pierwszych chwilach jedzenia lodów w milczeniu, Alexander zaczął opowiadać o swoim klubie piłki no\nej. A pózniej ja o pływaniu. - Zało\yłyśmy z Ann - Sophie i innymi dziewczynami fanklub Backstreet Boys - oznajmiłam. - Backstreet Boys? Podobają mi się, są OK - stwierdził. Był pierwszym chłopakiem, od którego to usłyszałam. Super! Czas mijał błyskawicznie. Gadaliśmy bez przerwy całe dwie godziny. Było prawie jak z Matyldą, przemknęło mi przez myśl. Wcale nie musiałam się zastanawiać, co mówiłam, czy byłam dość wyluzowana i co on sobie o mnie pomyśli. Potem zdecydowaliśmy, \e pojedziemy nad Ren. Tam poło\yliśmy w trawie rowery i usiedliśmy obok nich. Alexander opowiadał kawał za kawałem, a ja śmiałam się do rozpuku. Tak się nawzajem rozśmieszaliśmy, \e ledwie mogliśmy złapać oddech. - Patrz! On nazywa się Julia ! - Alexander wskazał na wielki frachtowiec, który płynął po Renie. Rzeczywiście. Nazywał się tak samo, jak ja. - Typowa Julia, zawsze pod prąd - zauwa\ył Alexander ze śmiechem. Byłam zdumiona. Naprawdę tak mnie postrzegał? Nie uwa\ał mnie za niepozorną? - Myślisz, \e taka jestem? Alexander skinął głową. Potem nagle oboje zamilkliśmy i podą\aliśmy wzrokiem za statkiem. - Słuchaj... Julia... Ja... Chciałem cię spytać, czy... - Tak? Alexander objął mnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|