Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie inaczej  mówi  tylko coś mu się w drodze przytrafiło; albo bandyci  powiada 
napadli nań i ogołocili od stóp do głów, albo zaniemógł, broń Boże, albo  oby nie wypowiedzieć
tego w złą godzinę  zmarł biedaczysko.
 Co ty jeszcze wymyślisz  ja jej na to  moja duszko? Co za bandyci  powiadam  ni
stąd, ni zowąd!
A sam medytuję: alboż to wiadomo, co się wszystko człowiekowi może w drodze przydarzyć?
 Ty  powiadam  moja żono, masz zwyczaj tłumaczyć wszystko jak najgorzej!
 Już on z takiej rodziny pochodzi  ona mi na to.  Jego matka  prawi  oby była
orędowniczką naszą  niedawno zmarła, i to w kwiecie wieku. A trzy siostry  oby jak najdalej
oddalone od nas były  miał, to jedna  ciągnie dalej  zmarła jeszcze będąc dziewczyną, druga
nawet za mąż wyszła  mówi  ale przeziębiła się w łazni i zmarła, a trzecia  powiada  tuż
po pierwszym porodzie oszalała, męczyła się i męczyła, i też zmarła. . .
 Niech żyje  zmarła  mówię  Gołde! Wszyscy  powiadam  umrzemy. Człowiek 
prawię  to tak jak ten stolarz: stolarz żyje, żyje i umiera, a człowiek tak samo: żyje, żyje i w końcu
umiera.
73
Słowem, postanowiliśmy, że przejadę się do Jehupca. Tymczasem nazbierało się trochę towa-
ru. Miałem już dość duży kramik z masłem, serem i śmietaną, prima sort! Zaprzęgnąłem furmankę
i  wyjechali z Sukot  na co Raszi powiada:  Marsz do Jehupca! Gdy tak jadę pogrążony w me-
lancholii, ze zgorzkniałym sercem, co sobie chyba możecie wyobrazić, samiuteńki w lesie, krew
zaczyna się we mnie burzyć i przychodzą mi na myśl najrozmaitsze myśli i przypuszczenia.  Aad-
nie to ja będę wyglądał  myślę sobie  gdy przyjadę, zacznę się dopytywać o mego wspólnika,
a wtem ktoś mi powie:  Menachem Mendel? Te, te, te! Porządnie obrósł w piórka. Przewraca
świat do góry nogami! Ma własną kamienicę, rozjeżdża karetami, anibyście go poznali!  A ja 
myślę sobie  nabieram odwagi i udaję się do niego do domu.
 Tprrru!  mówią mi przy drzwiach, częstując szturchańcem w pierś.  Nie pchaj się tak
wujaszku, tu pchać się nie wolno i na nic się to nie zda.  Przecież jestem swój  powiadam 
toż on jest mojej żony rodzony cioteczno-stryjeczny z drugiego pokolenia.  Mazł tow wam 
odpowiadają mi  bardzo nam miło, ale nic wam nie zaszkodzi, jeśli poczekacie trochę o tutaj, przy
drzwiach. Doprawdy, że nic wam to, broń Boże, nie zaszkodzi. . . Domyślam się więc, że trzeba im
coś wsunąć w łapę, jak wy to powiadacie: "Wznoszą się wzwyż i schodzą w dół", czyli  jeśli
nie posmarujesz, nie pojedziesz, i idę prosto do niego samego.  Dzień dobry wam  powiadam
doń  reb Menachem Mendel!  Ale skąd? Ale gdzie tam! "Ani nikt nic nie mówi, ani słów
74
nie ma"  czyli nie poznaje mnie wcale!  Czegoście chcieli?  powiada do mnie. Omal nie
mdleję z przerażenia.  Co to znaczy, panie  mówię  nie poznajecie mnie? Nie poznajecie
krewniaka? Nazywam się Tewje.  A  odpowiada Menachem Mendel  Tewje? Jakieś znajome
imię. . .  Znajome?  pytam.  A może znane wam też są bliny mojej żony? Przypomnijcie
sobie. A może  pytam znowu  przypominacie sobie też jej knedle, pierożki, wertuty?. . . 
Albo inna znów myśl, i to całkiem odwrotna, przechodzi mi przez głowę:  Przychodzę do niego,
a on wita mnie serdecznym szołem ałejchem.  Co za gość! Jaki gość! Siadajcie, reb Tewje. Co
porabiacie? Jak się miewa wasza żona? Już was dawno oczekuję. Chciałem się z wami rozliczyć. 
I to mówiąc wyjmuje kupę półpriałów i sypie mi pełną czapkę pieniędzy.  To  powiada 
zarobek, a wkład  mówi  zostaje w interesie. Ile zarobimy, podzielimy między siebie pół na pół,
na jednakowe części. Mnie sto  wam sto, mnie dwieście  wam dwieście, mnie trzysta  wam
trzysta, mnie czterysta  wam czterysta. . .  Zatopiony w takich oto dumaniach zdrzemnąłem się
i nie zauważyłem, że koń zjechał z szlaku w bok, wóz zaczepił o jakieś drzewo i nagle podrzuciło
mną i trzasnęło w głowę, że aż mi się iskry z oczu posypały.  I to ku dobremu  mówię sobie 
chwała Bogu, że osie przynajmniej zostały całe. . . 
75
Słowem, przybyłem do Jehupca, pozbyłem się przede wszystkim towaru raz dwa, jak zwykle,
i poszedłem szukać mojego wspólnika. Kręcę się godzinę, dwie i trzy  a dziecka nie ma  czyli
nie widzę go wcale! Zaczynam wypytywać ludzi, dopytywać się:
 Czyście czasem nie widzieli lub słyszeli o pewnym %7łydzie, którego czcigodne imię brzmi
Menachem Mendel?
A %7łydzi na to, że skoro na imię mu Menachem Mendel, to nawet ładnie i z jego ręki jeść można
snadnie, ale tego  powiadają  jeszcze bardzo niewiele. Menachemów Mendlów jest bardzo dużo
na tym świecie.
 Macie pewno na myśli  pytam  jego farmelię? Bodajbym tak nie wiedział o zmartwie-
niach  powiadam  wraz z wami, jak nie wiem o nim niczego więcej. Kiedy  mówię  jeśli już
pragniecie wiedzieć całą prawdę, to mogę wam tylko rzec, że w domu, w Kasrylewce znaczy się, to
go też wołają imieniem jego teściowej: czyli Menachem Mendel Borucha Hersza Lei Dwosi. A jeśli
wam i tego za mało, to wam mogę jeszcze dodać, że jego teścia  powiadam  już leciwego %7łyda
Borucha Hersza, też wołają jej imieniem: Boruch Hersz Lei Dwosi, a nawet ją samą, Lee Dwosię,
również wołają Lea Dwosia Borucha Hersza Lei Dwosi. Teraz to już rozumiecie?
 Rozumieć to my rozumiemy  odpowiadają mi %7łydzi  ale to wszystko jednak nie wystar-
czy. Czym on się zajmuje  pytają  jaki on ma interes, ten wasz Menachem Mendel?
76
A ja na to, że on handluje półpriałami, jakimiś bes-mes i Potiwiłowami:  Nadaje  powia-
dam  dokądś tam depesze, do jakiegoś Petersburga, do Warszawy. . .
 A!  oni na to i pokładają się ze śmiechu.  Czy nie chodzi wam czasem o tego Menachema
Mendla, co to handluje jaknehozem? Pofatygujcie się zatem z łaski swej  mówią mi  i przejdzcie
na tamtą stronę. Tam ugania się dużo takich hozów, a wasz między nimi. . .
  Im więcej człowiek żyje, tym więcej chleba zjada  myślę sobie.  Co to za hozy jakieś?
Przechodzę na przeciwną stronę, na tretar, i widzę tam tylu %7łydów, bez uroku, jak na jarmarku. Tłok,
że nie sposób się przedostać. Biegną jak wariaci. Ten tędy, drugi owędy, jeden przez drugiego, jakiś
pomylony świat. Gadają, krzyczą, wymachują rękami:  Potiwiłow! Mocny, mocny!. . . Aapię cię
za słowo!. . . Będzie się drapał. . . Wsunąłem zadek. . . Należy mi się kartasz. . . Jesteś niebywałym
parchem. . . Głowę ci rozwalę. . . Napluj mu w twarz. . . Patrzcie no, kapotę mi zerżnął. . . Też mi
szpegielant. . . Bankrucie!. . . Parobku!. . . A bodajbyś sczezł. . .  Omal się nie pobiją.  I uciekł
Jaakow  mówię do siebie  czyli zmykaj stąd, Tewje, zanim nie oberwałeś po gębie!  No, no 
myślę sobie.  Pan Bóg jest naszym ojcem, Szmuel Szmelke jego wiernym sługą, największe mia-
sto to Jehupiec  a Menachem Mendel to największy kupiec. O, tu właśnie  myślę sobie  łowi
się to wielkie szczęście półpriały. I to właśnie nazywa się u nich "robić interesy"? Och i jej, Tewje! [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript