Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twarzy. Powiedziała szeptem:
- Nie było innego sposobu, uwierz mi, proszę. Mężczyzna milczał.
ROZDZIAA XXXIX
Rourke stał pod strumieniem gorącej wody i przeczesywał włosy. Był to pierwszy
prawdziwy prysznic, jakiego zażywał od początku wojny i John czuł się mile zaskoczony, że nie
złapał wszy albo czegoś jeszcze gorszego. Umył włosy i ciało przynajmniej ze cztery razy i teraz
stał pod prysznicem, pozwalając wodzie masować obolałe mięśnie i stawy. Był bardziej zmęczony,
niż zdawał sobie z tego sprawę. Rubenstein znalazł się na chirurgii, i Natalie zapewniała, że lekarze
zrobią wszystko, co w ich mocy. Rourke wątpił trochę w skuteczność rosyjskiej medycyny,
szczególnie w tak nietypowych warunkach. Przed drzwiami łazienki stała zbrojna straż i po tym,
jak skończy kąpiel i ubierze się, kolejnym krokiem będzie spotkanie z Karamazowem. A pózniej
ruszy cała ta karuzela, był tego pewien. Zamknął oczy i pozwolił wodzie spływać po twarzy...
Włożył świeże ubranie - zostało wyprane dla niego - i buty, a potem poszedł korytarzem,
maszerując pomiędzy czterema uzbrojonymi ludzmi w mundurach. Ich celem były drzwi na
samym końcu. Cały kompleks znajdował się pod ziemią i Rourke przypuszczał, że był kiedyś
użytkowany przez Armię amerykańską. Ponad nim znajdowała się baza lotnicza, gdzie wylądował
sowiecki helikopter. Natalie przekazała jakieś rozkazy oddziałowi KGB, który powitał ich na
ziemi, i Paul został błyskawicznie zabrany przez czekający w gotowości personel medyczny. John
został zaprowadzony na dół. Był traktowany dobrze, podano mu nawet gorącą strawę, jednak
wszystko pod czujnym okiem zbrojnej straży. Przypuszczał, że Natalie połączyła się z mężem - że
są małżeństwem, podejrzewał już wcześniej. Przypuszczał także, iż jeśli tylko jej obietnica była
szczera, to właśnie teraz zaczynała pojmować, że nie będzie w stanie jej dotrzymać.
Nie miał żadnego planu ucieczki, lecz i tak zdawał sobie sprawę, że nic tak naprawdę nie
zrobi, póki nie poprawi się stan Rubensteina. Miał nadzieję, że uda mu się zyskać na czasie, ale
zaczynał w to wątpić. Karamazow mógł przypuszczać, że Rourke jest czynnym agentem CIA i
postąpić stosownie do tego. John zastanawiał się właśnie, czy gdyby był na jego miejscu,
postąpiłby tak samo.
Straże zatrzymały się i jeden z eskortujących zastukał w pojedyncze szare drzwi. Po chwili
drzwi otworzyły się. W progu stanął Karamazow. Amerykanin znał już tego mężczyznę.
Powiedział:
- Majorze... Ostatni raz widzieliśmy się w Ameryce Aacińskiej. Ile to już lat?
- John Rourke, drugie imię Thomas. Ma pan żonę... Rourke przerwał mu:
- Wielu ludzi ma żony, majorze - jego oczy uśmiechały się, ale głos brzmiał sucho.
Karamazow ciągnął dalej, zupełnie jakby nie dosłyszał tej ironicznej uwagi:
- Tak... %7łonę i dwoje dzieci, chłopca i dziewczynkę, o ile dobrze pamiętam pańskie akta.
Jak widzę, nadal działa pan w Centralnej Agencji Wywiadowczej.
- Gdzie pan to widzi, majorze?
- Porozmawiajmy wewnątrz.
Gdy strażnicy ruszyli do środka, Karamazow powstrzymał ich, mówiąc po rosyjsku:
- On nie może uciec. Czekajcie na końcu korytarza. - Potem po angielsku zwrócił się do
Rourke'a: - Pan mówi w naszym języku, prawda?
- Pan wie, że tak - odparł John.
Jego własny głos wydał mu się dość dziwny.  Chyba z przemęczenia - pomyślał.
- Tak, wiem. Proszę do środka.
Karamazow ustąpił na bok i doktor wszedł do środka. Na końcu długiego pomieszczenia
stało biurko, za którym była już tylko ściana z plamą zerwanego tynku. Rourke przypuszczał, że
przedtem znajdowały się tam insygnia sił powietrznych albo innych jednostek, zdarte po tym, jak
załoga bazy zginęła wstkutek wybuchu neutronowego i obiekt zaczęli okupować Sowieci. Kiedy
helikopter niosący go, Rubensteina i dziewczynę przelatywał nad Galveston, słońce wschodziło
już i John zauważył, że większość zabudowań pod nimi była zupełnie nietknięta, ale brak było
jakichkolwiek oznak życia. Drzewa i inne rośliny były martwe. Nawet trawa była brązowa i
uschnięta.
Obok biurka Karamazowa, na miękkim fotelu przy ścianie, siedziała Natalie. Spojrzała na
niego i uśmiechnęła się. Rourke usiadł na krześle naprzeciw biurka i po chwili usłyszał zbliżające
się, stłumione przez dywan, kroki oficera KGB. Zaraz potem zobaczył majora, który postał chwilę
za biurkiem, uśmiechając się, potem usiadł i powiedział:
- Więc to pan ocalił życie Natalii. Pan i ten ranny... Rubenstein. Jest %7łydem, czyż nie?
- Myślałem, że jesteście komunistami, nie nazistami.
- Jak wiemy z historii, %7łydzi lubią sprawiać kłopoty. Byłem tylko ciekaw. Dotychczas nie
mieliśmy o nim żadnych danych. Jest nowy w pańskiej agencji?
John chciał odpowiedzieć, ale Natalie uprzedziła go.
- Władimir! Skończ z tym! Mówiłam ci: Rourke już nie pracuje dla CIA, a Rubenstein jest
tylko wydawcą magazynu. Zetknęli się ze sobą dopiero po katastrofie samolotu.
- W takim razie co powiesz o tym? - Karamazow uderzył pięścią w blat. W dłoni trzymał
kartkę identyfikacyjną Rourke'a, dokumentującą przynależność do rezerw CIA. Taką samą
pokazał doktor w Noc Wojny na pokładzie samolotu, nim przejął stery od oślepionych pilotów.
- Przecież wiesz, że mają listy rezerwowe - powiedziała dziewczyna.
- Dajesz się ponieść emocjom, Natalio. Jesteś zmęczona, ten człowiek ocalił ci życie, wiele
razem przeszliście. Ale ja trzymam rękę na pulsie!
Rourke sięgnął przez biurko i otworzył małe drewniane pudełko. Wewnątrz zobaczył
cygara. Wziął sobie jedno bez pozwolenia i wyciągnął rękę po stojącą na biurku zapalniczkę.
Karamazow targnął się w jego kierunku, ale gdy John spojrzał mu w oczy, usiadł z poworotem, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript