Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

służył na okrętach interdykcyjnych, a pózniej nimi dowodził. Kiedy jego oficer nawigacyjny
zameldował o wykryciu pierwszej fali nadlatujących bomb grawitacyjnych, Patrell nawet się nie
zawahał.
- Uwaga, wszystkie okręty - powiedział. - Wykonać!
Członkowie załogi odwrócili się do swoich konsolet, żeby wykonać rozkaz dowódcy.
Pierwszy oficer podszedł bliżej i nachylił się do Patrella.
- Naprawdę pan uważa, że to się uda? - zapytał cicho.
- To jasne, że się uda! - warknął Patrell z imponującą pewnością siebie. Tak naprawdę był
przekonany, że nie istnieje absolutnie żaden sposób, żeby ktokolwiek dokonał tej sztuki. Pozorna
pewność siebie wynikała z długiego doświadczenia. W ciągu tych wszystkich lat służby na
pokładach koreliańskich interdyktorów nigdy nie znalazł wskazówki, jak wytwarzane przez nie
sztuczne studnie grawitacyjne dostroić albo zsynchronizować w czasie z precyzją, jakiej wymagała
obecna sztuczka.
Tyle że jego trzydzieści pięć standardowych lat doświadczenia nie obejmowało działania
interdyktora pod kontrolą głównego zestawu procesorów ciężkiego krążownika klasy Mon
Calamari.
Kiedy pierwsze wiązki grawitacyjnych bomb minęły  Lansjera i  Palea , w przestworza
pomknęły impulsy z generatorów grawitacyjnych studni interdyktora  Zaczekaj Minutę .
Wzajemne oddziaływanie obu potężnych zródeł sztucznej grawitacji zepchnęło bomby o kilka
stopni z kursu. Po chwili operatorzy następnej podwójnej siódemki przesłali w podobnej sekwencji
impulsy grawitacyjnej energii ze swojego emitera, a wtedy lecące bomby jeszcze bardziej zmieniły
trajektorie lotu. Nie tylko chybiły okręty grupy szturmowej, ale nawet samą planetę. Ostatnie dwie
podwójne siódemki były jednak usytuowane po przeciwnej stronie trajektorii lotu grawitacyjnych
bomb. Operatorzy generatorów pierwszej powinni tylko skierować je z powrotem w stronę
Mindora. Bomby nie miały jednak trafić w samą planetę, a przelecieć nisko nad jej powierzchnią po
paraboli, która pozwoliłaby operatorom ostatniego interdyktora na kolejną zmianę ich trajektorii
lotu. Odtąd miały lecieć kursem ściśle wytyczonym przez zestaw procesorów - główny mózg
 Wspomnienia Alderaana .
W ciągu całego okresu szkolenia komandora Patrella podkreślano, że emitery
grawitacyjnych studni interdyktorów nie mogą być włączane w głębi naturalnej studni
grawitacyjnej, podobnej do tej, jaką wytwarzała sama planeta, bo produkują o wiele za silne własne
pola grawitacyjne. W przypadku Mindora wyglądałoby to tak, jakby cztery średniej wielkości
księżyce znalazły się zbyt blisko samej planety.
Pierwsze wstrząsy sejsmiczne rozpoczęły się zaledwie kilka sekund po tym, kiedy
operatorzy  Zaczekaj Minutę zainicjowali sekwencję. Całe odcinki planetarnej skorupy w ściśle
określonych sekwencjach unosiły się i opadały, skręcały i wyginały. Amplitudę wstrząsów
wzmocnił bliski przelot strumienia grawitacyjnych bomb po zmienionej trajektorii, wytwarzając
efekt podobny do strzału z procy. Generał Calrissian zareagował na niego słowami:
- Macie z powrotem to, co nam posłaliście, wy szumowiny. Ciekawe, jak wam się to
spodoba.
Po upływie mniej więcej ośmiu i pół minuty pierwsze zawrócone bomby grawitacyjne miały
dotrzeć w pobliże lecącego wulkanu i zacząć go niszczyć.
Niestety przy tak skomplikowanej operacji wszystkie obliczenia były obarczone
niepewnością.
To właśnie dzięki tej niepewności operatorzy drugiego w zębatej linii szyku interdyktorów,
 Zatrzymaj Ich - zamiast skierować jedną z bomb grawitacyjnych dalej od Mindora i okrętów
grupy szturmowej Republiki, wysłali ją w stronę kadłuba swojego okrętu, w kierunku dziobu,
blisko bakburtowego zestawu emiterów. Kapitan  Zatrzymaj Ich miał tylko tyle czasu, żeby
zrozumieć, co pokazują mu odczyty sensorów i warknąć:
- O, niech to zaraza!
Po chwili z burtą jego okrętu zetknęło się czoło fali udarowej po eksplozji grawitacyjnej
bomby.
Punktowa masa grawitacyjnej bomby przecięła niemal bez oporu kadłub  Zatrzymaj Ich .
Zadziałała podobnie jak grawitacyjna brzytwa, która odcięła podstawę lecącego wulkanu:
natychmiast wyzwoliła energię promieniowania o tak potężnym natężeniu, że unicestwiła duży
fragment okrętu i wyrwała w nim potworną dziurę, przez którą mógłby przelecieć pilot X-winga.
Fala udarowa rozłamała okręt na dwie części, które, koziołkując w atmosferze, zaczęły się oddalać
jedna od drugiej.
Zanim zgasł błysk promieniowania z  Zatrzymaj Ich , komandor Patrell włączył nadajnik
komunikatora.
- Panie generale Calrissian - odezwał się cicho. - Mamy spory problem.
- Widzę. - Lando cały czas obserwował prostą jak promień lasera, błękitnobiałą linię
promieniowania, które znaczyło trajektorię lotu pierwszej fali grawitacyjnych bomb podczas
wnikania w warstwy atmosfery Mindora. Fala udarowa rozjarzyła odległy horyzont planety niczym
eksplozja bomby fuzyjnej. - Zabieram resztę grupy szturmowej z powrotem na orbitę, bo to nasza
najlepsza szansa przeżycia. Tyle że...
Ultranowoczesne sensory  Wspomnienia Alderaana zdążyły wykryć rozszerzającą się
anomalię grawitacyjną - zwaną potocznie czarną dziurą - pełzającą po skorupie planety od
ogromnego krateru, pozostałego po odlocie wulkanu. Mózg okrętu zdążył obliczyć, że w ciągu
mniej więcej dwóch standardowych godzin planeta przestanie być planetą i stanie się puchnącą
sferoidą nieco wcześniej powstałych asteroid... a zderzenie z każdą następną bombą grawitacyjną
jeszcze bardziej będzie skracać ten okres.
A kiedy planeta się rozpadnie, zniknie cień, który dotąd osłaniał okręty Republiki przed
coraz bardziej intensywnymi rozbłyskami Taspana.
Kiedy grupa szturmowa opuściła atmosferę, Lando mógł już tylko spoglądać na płomienie
w dole. To nie może się dziać naprawdę. Luke był gdzieś tam, na dole, podobnie zresztą jak Han i
Leia. A Lando właśnie pomagał rozerwać planetę na kawałki.
Pocieszało go tylko to, że nie dożyje tej chwili. Nie przeżyje tego zresztą nikt. Lando
popatrzył na płonący wulkan i pomyślał o zawróconym dzięki zjawisku strzału z procy strumieniu
grawitacyjnych bomb. W atmosferze leciało ich jeszcze osiem albo dziesięć. Lando obnażył zęby
we wściekłym grymasie.
- Nie będziecie żyć wystarczająco długo, żeby się z tego cieszyć - warknął w kierunku
wulkanu.
Przekazał następne rozkazy. Piloci ocalałych okrętów grupy szturmowej utworzyli szyk i [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript