[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cicho przez zÄ™by zaczÄ…Å‚ golić drugi policzek. - Wcale nie mam rano zÅ‚ego humoru - upieraÅ‚a siÄ™ Cristen z wyższoÅ›ciÄ… w gÅ‚osie. - A jeżeli nie przestaniesz natychmiast gwizdać, sÅ‚owo dajÄ™, że ci przyÅ‚ożę! - Mam dla ciebie pewnÄ… propozycjÄ™: ja przestanÄ™ gwizdać, a ty bÄ™dziesz rano piÅ‚a sok pomaraÅ„czowy. No jak, zgoda? - Co? Nie i jeszcze raz nie! Jeżeli... - Daj spokój, Cris. Jeżeli mamy mieszkać razem pod jednym dachem, musimy pójść na pewne kompromisy. A czymże jest w koÅ„cu szklanka soku pomaraÅ„czowego? ObrzuciÅ‚a go nadÄ…sanym spojrzeniem. WiedziaÅ‚a, że Ryan ma racjÄ™, ale nie chciaÅ‚a tego przyznać. - No dobrze - zgodziÅ‚a siÄ™ w koÅ„cu z krzywym uÅ›miechem. - Ale bÄ™dziesz zostawiaÅ‚ jÄ… tutaj i zaprzestaniesz wycieczek do mojego pokoju. Czy wyrażam siÄ™ jasno? - Pewnie. Jak chcesz. Ale wypijesz go, prawda? - Tak, wypijÄ™ ten przeklÄ™ty sok. - Grzeczna dziewczynka. UjmujÄ…c wilgotny rÄ™cznik za dwa koÅ„ce, zarzuciÅ‚ go jej na szyjÄ™ i przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… blisko siebie. Nagle w gÅ‚owie Cristen odezwaÅ‚y siÄ™ dzwonki alarmowe. SpojrzaÅ‚a na owÅ‚osionÄ… klatkÄ™ piersiowÄ… i oblaÅ‚a siÄ™ szkarÅ‚atem; dotarÅ‚o do niej, że Ryan nie ma niczego na sobie z wyjÄ…tkiem rÄ™cznika przewiÄ…zanego niebezpiecznie nisko wokół bioder, ona zaÅ› prowadzi caÅ‚y spór w skÄ…pej półprzezroczystej koszulce. Wydala JÄ™k rozpaczy, nie zdążyÅ‚a jednak zrobić kroku, gdy Ryan chwyciÅ‚ jÄ… za podbródek i pocaÅ‚owaÅ‚ w usta. PocaÅ‚unek byÅ‚ niezwykle delikatny i czuÅ‚y, JednoczeÅ›nie emanowaÅ‚ gorÄ…cem, które przenikaÅ‚o jÄ… do gÅ‚Ä™bi. Zanim zdoÅ‚aÅ‚a wydać z siebie jakiekolwiek sÅ‚owo protestu, byÅ‚o już po wszystkim. Ryan uniósÅ‚ lekko gÅ‚owÄ™ i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, widzÄ…c wyraz dezorientacji w jej oczach. - To na przypieczÄ™towanie naszej umowy - wyjaÅ›niÅ‚. Znowu pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… krótko w usta i pogÅ‚askaÅ‚ po po- liczku. - Aazienka należy do ciebie. Zniadanie bÄ™dzie gotowe za dwadzieÅ›cia minut, wiÄ™c poÅ›piesz siÄ™. - MrugnÄ…Å‚ do niej i ruszyÅ‚ ku drzwiom. ROZDZIAA SZÓSTY - Hej, zaczekaj! Do licha, 0'Malley! Ja nie jadam Å›niadaÅ„! Za pózno już jednak byÅ‚o na protesty. Zanim oprzytomniaÅ‚a na tyle, żeby zaoponować, za Ryanem zamknęły siÄ™ drzwi. Przez kilka sekund staÅ‚a jak wroÅ›niÄ™ta w ziemiÄ™, nie wiedzÄ…c, czy zÅ‚oÅ›cić siÄ™ czy wybuchnąć Å›miechem. A to diabeÅ‚ jeden! Zawsze potrafi owinąć jÄ… sobie wokół palca. Wtargnęła tu zÅ‚a jak osa, ze szczerym zamiarem, żeby obedrzeć go żywcem ze skóry. Przytknęła delikatnie palce do ust i potrzÄ…snęła z niedowierzaniem gÅ‚owÄ…. Zamiast tego zgodziÅ‚a siÄ™ na wszystko, czego sobie życzyÅ‚, i jeszcze pozwoliÅ‚a mu siÄ™ caÅ‚ować. Nagle pochwyciÅ‚a swoje odbicie w Å‚azienkowym lustrze i oblaÅ‚a siÄ™ caÅ‚a rumieÅ„cem. SkÄ…pa koszulka nie pozostawiaÅ‚a pola do wyobrazni. Ozdobiony koronkÄ… rÄ…bek ledwie zakrywaÅ‚ jej poÅ›ladki. Pod jedwabnym biaÅ‚ym materiaÅ‚em rysowaÅ‚y siÄ™ zuchwale piersi z dużymi różowymi otoczkami. Westchnęła ciężko, ogarniajÄ…c spojrzeniem dobrze widocznÄ… taliÄ™, biodra i mikroskopijne bikini. Nad nieprzezroczystym biaÅ‚ym trójkÄ…tem prowokacyjnie rysowaÅ‚ siÄ™ pÄ™pek. Wielkie nieba! To wprost nie do wiary! PrzypuÅ›ciÅ‚a atak na Ryana w koszulce jak z filmu tylko dla dorosÅ‚ych. Co prawda widziaÅ‚ jÄ… Już w równie skandalicznym stroju. Wzrok Cristen padÅ‚ na szklankÄ™ z sokiem i zrobiÅ‚a siÄ™ jeszcze bardziej czerwona. Serce podeszÅ‚o jej do gardÅ‚a na myÅ›l o porannej wizycie Ryana w jej sypialni. Zwykle spaÅ‚a snem tak gÅ‚Ä™bokim - przypomi- najÄ…cym niemal stan Å›piÄ…czki - że nie wiadomo, w jakiej mogÅ‚a znajdować siÄ™ pozycji. Lub też które części ciaÅ‚a mogÅ‚a mieć odsÅ‚oniÄ™te. Cóż, zamartwianie siÄ™ nic mi teraz nie pomoże, powiedziaÅ‚a sobie i siÄ™gnęła po szklankÄ™ soku. ZawahaÅ‚a siÄ™, spojrzaÅ‚a na pomaraÅ„czowy pÅ‚yn i wstrzÄ…snęła siÄ™ z wyraznÄ… niechÄ™ciÄ…. Jej wzrok powÄ™drowaÅ‚ chytrze od szklanki do drzwi, za którymi zniknÄ…Å‚ Ryan i znów skoncentrowaÅ‚ siÄ™ na szklance. A może by tak wylać to do umywalki? Nie, nie możesz tego zrobić, Olsten, powiedziaÅ‚a sobie z obrzydzeniem. Umowa to umowa. WiedziaÅ‚a, że Ryan ma racjÄ™. JeÅ›li ich zwariowany ukÅ‚ad wspólnego mieszkania ma jako tako dziaÅ‚ać, obydwoje muszÄ… iść na pewne ustÄ™pstwa. ObrzucajÄ…c niechÄ™tnym spojrzeniem swoje odbicie, chwyciÅ‚a szklankÄ™ i szybko wychyliÅ‚a jej zawartość. Je- żeli ma choć odrobinÄ™ oleju w gÅ‚owie, to powinna jak najszybciej wprowadzić drastyczne zmiany w doborze koszul nocnych, przynajmniej na czas obecnoÅ›ci Ryana. Gdy tylko Cristen wyszÅ‚a z pokoju, uderzyÅ‚ jÄ… rozkoszny zapach Å›wieżo zaparzonej kawy i smażonego be- konu. MiaÅ‚a nawet zamiar odstÄ…pić od rytuaÅ‚u i nie pić kawy, ale kuszÄ…cy aromat zaprowadziÅ‚ jÄ… do kuchni niczym niewidzialna rÄ™ka. Pchnęła lekko drzwi, przestÄ…piÅ‚a próg, po czym zatrzymaÅ‚a siÄ™ raptownie, robiÄ…c ze zdumienia okrÄ…gÅ‚e oczy na widok Ryana. StaÅ‚ boso przy kuchence, z nie rozczesanymi jeszcze wÅ‚osami, i odwracaÅ‚ widelcem bekon na drugÄ… stronÄ™. Za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|