Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyraz twarzy.  Gdybym tu był to nic by się nie wydarzyło.
- Bez obrazy ale gdzie się podziewałeś?
Duncan odstawił ostrożnie drink na stoliku z wiśniowego drewna. Bawił się palcami o
brzeg szklanki.  Ojciec był nadal moim Lordem. Wysłał mnie do Francji bym rozprawił się z
jakimiś problemami biznesowymi jakie tam mieliśmy. Okazało się, że to było nic więcej jak
tylko jeden członek wypłacający sobie większą część niż był dłużny. Naprostowałem sprawę i
wróciłem tak szybko jak tylko mogłem.
- Dlaczego nie mogłem się do ciebie dodzwonić?
Duncan odwrócił się do Jaden a. Wampir był obecnie rozwalony na kanapie, jego
długie nogi były szeroko rozstawione, ramiona trzymał za głową jakby podziwiał sufit.  Nie
jestem pewien, mój telefon przez cały ten czas we Francji nie działał. Jak tylko wyleciałem do
Anglii nagle zaczął działać.
- Gremliny?
- Nie wiem. Mogą być inne tego powody. Nie byłem aż tak blisko Paryża, możliwe że
miałem słaby zasięg.
- A może był to najemnik Walniętej Kochanicy.
Obaj mężczyzni posłali sobie spojrzenia, których Leo nie mógł zinterpretować. Jakby
komunikowali się po cichu.
- Możliwe, że masz rację.  Duncan uniósł whiskey i zasalutował Leo.  Cieszę się, że
byliśmy w stanie pomóc ci odzyskać twoją damę.
- Chociaż wcale nie potrzebował pomocy.  Jaden wzdrygnął się.  Jak długo zajmie
ci ściąganie Westa z sufitu?
Leo skrzywił się.  Proszę nie wspominaj o tym.
129
Dana Marie Bell  The Gray Court 01  Dare To Believe
- Możesz go po prostu tam zostawić. Będziesz miał kolumnę betonową. Narysuj na
niej obrazki. Wznoś toast każdego roku w moim imieniu. No wiesz, ding, dong, dupek jest
martwy.
Leo pokręcił głową na szczęśliwie nucącego wampira. Odwrócił się do Duncana,
który uśmiechał się do swojego brata więzi.  Zawsze taki jest?
- Często.  Duncan wziął łyk whiskey.  co teraz planujesz?
- Teraz? Nauczyć się jak kontrolować moją karłowatą stronę. - Uniósł wzrok i ujrzał
jak Ruby wchodzi z rezerwą do biblioteki, wzrokiem podążała nieufnie między Duncanem a
Jaden em. Była ubrana w jedną z jego koszul. Na szczęście była na tyle długa, że sięgała jej
do kolan. Ruszył na przód chętny wziąć panterkę w ramiona.  I planować ślub.
Nawet gdy skuliła się w jego ramionach, to się kłóciła.  Ty będziesz planował ślub?
Może spróbuj z  my . I nie zbzikuj na widok moich krewnych.  Spojrzała gniewnie zza
ramienia Leo na Jaden a.  Zwłaszcza do ciebie mówię, kłaku.
- Kłaku? Najpierw nazywasz mnie Bunnicullą a teraz kłakiem?
Bunniculla? Leo zaśmiał się.  Zaprosiłaś na ślub Hoba a martwisz się wampirem?
Mógł usłyszeć udławienie się Duncana whiskey gdy Jaden zacharczał.
- Hoba? Zaprosiła na ślub Hoba? Z ludzmi?  Wampir jeszcze bardziej się roześmiał.
 Oo stary, na pewno wpadnę.
A Leo mógł tylko się zgodzić i pocałować swoją żonę.
Wpadł po uszy.
130
Dana Marie Bell  The Gray Court 01  Dare To Believe
Epilog
Jaden patrzył jak Leo, Ruby i rodzina Dunne ponownie była razem. Ah te więzi
rodzinne na farmie. Parsknął rozbawiony. Zastanowił się co powiedzą kiedy oznajmi im, że
Moira idzie z nim czy im się to podoba czy nie. Miał wrażenie, ze nie przyjmą tego za dobrze.
Jaka szkoda, jaka szkoda. Zdecydował zatwierdził Moirę jako swoją i nikt nie stanie
mu na drodze. Wyszedł z limuzyny w ciemność, wdzięczny, że Dunne byli skłonni poczekać
dopóki Jaden do nich nie dołączy. Mimo, że słońce nie mogło go całkowicie zabić to
rozchorowałby się przez nie.
Dostosowanie się do jego  alergii nie było czymś co większość Fae, Sidhe czy nie, się
przejmowało, jednak Dunne zrobił wyjątek.
Chyba uważa, że jest mi dłużny. Taa, no cóż, Jaden planował odebrać dług w postaci
siostry mężczyzny.
- Mogę wyjść z limuzyny Jaden?
Jaden uśmiechnął się. - Wybacz, Duncan.  Odsunął się, jego oczy nigdy nie opuściły
Moiry. Wieczorem była wspaniała. Lśniła pod blaskiem niedawno ukazanego księżyca.
Również rzucała spojrzenia w jego stronę, jej oczy trzepotały między nim a Duncanem z
ostrożnością, którą planował usunąć zanim minie więcej czasu. Przesłał zapewnienie i miłość
po więzi i obserwował jak się relaksuje.
Wyszedł naprzód mając nadzieję, że go nie odtrąci. [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript