[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to, co od niego otrzymuje, i wciąż prosząc o więcej. USTANOWIENIE I SZANOWANIE GRANIC Najważniejsze dla kobiety jest jednak określenie takich granic dawania, w których nie odczuwa jeszcze urazy do partnera. Zamiast spodziewać się, że partner wynagrodzi ją za przekraczanie ich, powinna ograniczyć dawanie do wyznaczonego przez siebie limitu. Odwołajmy się do przykładu. Jim miał trzydzieści dziewięć lat, a jego żona Susan czterdzieści jeden, kiedy przyszli po poradę. Susan była zdecydowana na rozwód. Uważała, że przez ostatnie dwanaście lat daje wciąż więcej niż jej partner i nie może tego dłużej znieść. Określając charakter męża, nazwała go ospałym, egoistycznym, władczym i pozbawionym romantyzmu. Susan twierdziła, że nie ma już nic do ofiarowania i że gotowa jest odejść. Jim namówił ją na terapię, ale ona nie była do tego przekonana. Przez kolejne sześć miesięcy Jim i Susan potrafili przejść przez trzy etapy uzdrawiania swojego związku. Dziś są szczęśliwym małżeństwem z trójką dzieci. Krok pierwszy - zachęta Wytłumaczyłem Jimowi, że jego żona przez dwanaście lat odczuwała kumulującą się urazę. Powiedziałem, że jeśli zależy mu na uratowaniu swego małżeństwa, będzie musiał spędzić mnóstwo czasu, słuchając jej, co, moim zdaniem, nakłoni go do dalszej pracy nad tym związkiem. W ciągu pierwszych sześciu spotkań zachęcałem Susan do tego, by dzieliła się z nami swoimi odczuciami i cierpliwie pomagałem Jimowi odnosić się ze zrozumieniem do jej negatywnych uczuć. To była najtrudniejsza część procesu ich "uzdrawiania". Jednak kiedy Jim rzeczywiście usłyszał, ile jego partnerka przeżywa bólu i nie zaspokojonych pragnień, przekonał się, że chce i potrafi wnieść zmiany niezbędne do tego, by ich związek wypełnił się miłością. Zanim Susan poczuła się zdolna do pracy nad swym małżeństwem, musiała usłyszeć i poczuć, że Jim przykłada wagę do jej uczuć - to był pierwszy krok. Kiedy już odczuła, że jest rozumiana, mogli przejść do następnego etapu. Krok drugi - podjęcie odpowiedzialności Drugim krokiem było wzajemne uznanie swojej odpowiedzialności. Jim powinien był wziąć odpowiedzialność za to, że nie był dla żony oparciem, a Susan, że nie ustanowiła granic poświęcenia. Jim przeprosił żonę za to, że ją ranił. Ona z kolei uświadomiła sobie, że nie wyznaczyła granic - zwłaszcza gdy była traktowana bez szacunku (Jim wrzeszczał, gderał, odmawiał prośbom, deprecjonował jej uczucia). I chociaż nie miała powodu, by przepraszać, uświadomiła sobie swoją współodpowiedzialność za wynikły stan rzeczy. Susan - dzięki temu, że dopuściła do siebie myśl, iż jej nieumiejętność wyznaczania granic i tendencja do "dawania więcej" przyczyniła się również do powstałych problemów - zaczęła wybaczać. Wzięcie na siebie swojej części odpowiedzialności miało kluczowe znaczenie dla złagodzenia jej urazy. W ten sposób oboje odkryli, że pragną uczyć się nowych metod wzajemnego wspierania się - czyniąc to w wyznaczonych granicach. Krok trzeci - praktyka Jim musiał się zająć przede wszystkim szanowaniem granic Susan, a ona - ich określaniem. Oboje zaś musieli nauczyć się, jak wyrażać prawdziwe uczucia w uprzejmy sposób. Uzgodniliśmy, że na trzecim etapie będą nabierać praktycznych umiejętności wyznaczania i respektowania granic, przy czym, zarówno Susan, jak i Jim zdawali sobie sprawę, że czasami mogą im się przydarzać błędy. Możność popełniania pomyłek dawała im poczucie "bezpieczeństwa" w czasie ćwiczeń. Oto kilka przykładów: " Susan ćwiczyła taką oto wypowiedz: "Nie lubię, kiedy tak się do mnie zwracasz. Proszę, przestań krzyczeć, bo jeśli nie, będę musiała wyjść". Po kilkakrotnym opuszczeniu pokoju nie musiała tego już więcej robić. " W przypadku gdy Jim prosił ją o zrobienie czegoś, co ją drażniło, nauczyła się mówić: "Nie, teraz muszę odpocząć" albo: "Nie, jestem dziś zbyt zajęta". Susan odkryła przy tym, że Jim stał się bardziej troskliwy, gdy odkrył, jak bywa ona zapracowana i zmęczona. " Susan powiedziała Jimowi, że chce wyjechać na wakacje, a kiedy on odparł, że jest zajęty, zaproponowała, że wobec tego pojedzie sama. Jim zmienił plany i już chciał także jechać. " Kiedy w rozmowie Jim jej przerywał, Susan nauczyła się mówić: "Jeszcze nie skończyłam. Wysłuchaj mnie". Jim zaczął bardziej słuchać, a mniej się wtrącać. " Najtrudniejszą dla Susan była nauka proszenia o cokolwiek. Zapytała mnie: "Dlaczego po wszystkim, co sama zrobiłam dla niego, muszę go jeszcze prosić?" Wyjaśniłem jej, że zapoznawanie partnera ze swymi potrzebami nie tylko nie jest pozbawione sensu, lecz stanowi ważny składnik jej problemu. Susan musi się stać współodpowiedzialna za spełnianie własnych pragnień. " Dla Jima najtrudniejszym wyzwaniem było uszanowanie tych zmian i rezygnacja z oczekiwań, że Susan będzie wciąż tą samą, usłużną osobą, jaką poślubił. Odkrył, że tak samo jak Susan miała kłopoty z określeniem granic, tak i jemu sprawia trudność dostosowanie się do nich. Zrozumiał też, że ćwicząc więcej, mogą nabyć w tym wprawę. Dla mężczyzny bariery, które napotyka, stanowią czynnik moBillzujący do większej aktywności. Jeżeli szanuje stawiane mu ograniczenia, automatycznie zaczyna wątpić w efektywność dotychczasowych sposobów zachowania i decyduje się na wprowadzenie zmian. Z kolei kobieta, która uzmysłowiła sobie, że aby otrzymywać, musi najpierw ustanowić granice, zaczyna wybaczać partnerowi i wypróbowywać nowe sposoby zwracania się do niego z prośbą i uzyskiwania oparcia. NAUKA PRZYJMOWANIA Dla kobiety wyznaczanie granic i przyjmowanie jest bardzo bolesne. Zazwyczaj boi się, że wymagając zbyt wiele, narazi się na sprzeciw, krytykę i porzucenie. Taka przewidywana reakcja staje się dla kobiety zródłem głębokiego cierpienia, ponieważ gdzieś w głębi jej świadomości tkwi przekonanie, że nie jest godna, by dostać więcej. Pogląd ten zrodził się u niej w dzieciństwie i utrwalał za każdym razem, kiedy musiała tłumić swoje uczucia, potrzeby i oczekiwania. Kobieta jest oczywiście podatna na takie negatywne, a niewłaściwe myślenie, że nie zasługuje na to, by być kochaną. Jeśli w dzieciństwie była świadkiem lub bezpośrednią ofiarą wykorzystywania, pózniej tym głębsze jest jej przekonanie, że jest niegodna miłości i trudniej przychodzi jej uznać swoją wartość. Przeświadczenie, że jest niewiele warta, choć stale skrywane w podświadomości, powoduje u niej obawę przed zdaniem się na innych. Jakąś cząstką siebie zawsze czuje, że nie uzyska pomocy. I paradoksalnie - z obawy przed tym, że w nikim nie znajdzie oparcia - sama niechcący odrzuca próby udzielenia go jej. Mężczyzna, który otrzyma "wiadomość", że partnerka nie wierzy, by udało mu się zaspokoić jej potrzeby, natychmiast czuje się odrzucony i "wyłącza się". Kobiecy brak nadziei i ufności przemienia jej uzasadnione potrzeby w desperackie wołanie kogoś nie zaspokojonego i przekazuje mężczyznie sygnał, że kobieta nie wierzy, by był zdolny tę pustkę wypełnić. Jak na ironię - mężczyzn, których uskrzydlało poczucie, że są potrzebni, całkowicie zniechęca zetknięcie z "beznadziejnym" niezaspokojeniem. W takich chwilach kobieta sądzi, że partnera zraziło odkrycie, iż ma ona własne potrzeby, chociaż w istocie powodem tego było zdesperowanie, brak nadziei i nieufność. Kobietom, które nie uświadamiają sobie, czym dla mężczyzn staje się poczucie, że się im nie ufa, bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|