[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ona każe napisać ową sławną grozbę, przeciw sobie skierowaną, dla uniknięcia wszelkich podejrzeń. Ona też w chwili, gdy opowiadałem przed sędzią śledczym pierwsze moje wrażenia, oświadczyła, iż widziała mnie w przeddzień w zagajniku, napuściła na mnie pana Filleula i zmusiła do milczenia. Był to manewr nader niebezpieczny, ponieważ obudził moją uwagę i skierował ją na nią, lecz manewr bardzo zręczny, przede wszystkim bowiem trzeba było zyskać na czasie i zamknąć mi usta. Ona w ciągu czterdziestu dni karmi Aupina, zanosi mu lekarstwa (zapytajcie aptekarza w Ouiville, a pokaże wam recepty, otrzymane od panny de Saint- Veran) ona wreszcie pielęgnuje chorego, opatruje mu ranę i doprowadza do zdrowia. I oto mamy rozwiązanie jednej zagadki, wyjaśniającej pierwszy dramat w d'Ambrumesy. Arsen Lupin znalazł tuż obok, w tymże samym zamku, pomoc konieczną dla niego z początku, aby nie zostać odkryty, potem, aby żyć. I żyje. Wówczas powstaje druga tajemnica, wyjaśnienie której jest dla mnie nicią przewodnią, a która odnosi się do drugiego dramatu w d'Ambrumesy. Dlaczego Lupin, żywy, wolny, znalazłszy się znowu na czele swej szajki, potężny jak nigdy, dlaczego Aupin czyni rozpaczliwe wysiłki, o które wciąż się obijam, aby wmówić sądowi i publiczności wiarę w śmierć swoją? Należy przypomnieć, że panna de Saint-Veran jest bardzo piękna. Fotografie, zamieszczone w dziennikach, są jedynie niezdarnym odbiciem tej cudnej twarzy. Stało się to, co się stać musiało. Lupin, w ciągu czterdziestu dni widujący koło siebie śliczne dziewczę, upajający się jej obecnością, rozpaczający, gdy się spózni, jest zakochany w swej dozorczyni. Wdzięczność przeszła w miłość, za- chwyt w namiętność. Jest ona jego zdrowiem, radością jego oczu, marzeniem jego bezsennych nocy, jego światłem, nadzieją, jego życiem. Szanuje ją tak głęboko, że nie chce korzystać z jej pomocy dla swych wspólników. W działaniach szajki znać pewne niezdecydowanie. Ale kiedy panna de Saint-Veran, nie poddając się urokowi tej gwałtownej miłości, odwiedza go coraz rzadziej, w miarę, jak staje się to mniej niezbędnym; przerywa całkiem swe. odwiedziny w dniu, kiedy zupełnie przychodzi do zdrowia. Wówczas, zrozpaczony, zgnębiony decyduje się na krok stanowczy. Opuszcza swoją kryjówkę, przygotowuje napad i w sobotę, 6 czerwca, przy pomocy towarzyszy porywa pannę de Saint-Veran. Ale to nie wszystko. O porwaniu tym nikt nie powinien wiedzieć. Trzeba uniemożliwić wszelkie poszukiwanie, wszelkie domysły, samą nadzieję nawet. Więc symulują morderstwo, podsuwają sądowi dowody. Panna de Saint-Veran nie żyje. Jest to zresztą zbrodnia przewidziana, oznajmiona z dawna przez jego wspólników, zbrodnia, popełniona przez zemstę za śmierć ich naczelnika. Nie dość wzbudzić zaufanie, należy dać pewność. Lupin wie, że mam przybyć. Odgadnę tajemnicę pieczary. Znajdę pieczarę. Pieczara będzie pusta, cały gmach oszustw runie. A więc pieczara nie będzie pusta. Zaś śmierć panny de Saint-Veran wówczas jedynie będzie niewątpliwa, gdy morze wyrzuci jej ciało. A więc morze wyrzuci ciało panny de Saint-Veran. Trudności kolosalne! Podwójna nieprzezwyciężona przeszkoda. Tak, dla każdego innego, ale nie dla Aupina... Odgaduję tajemnicę kaplicy, znajduję pieczarę. Spu- szczam się do legowiska Arsena Lupina. Znajduję już tylko jego trupa! Każdy, kto śmierć Aupina uważał za możliwą, mylił się. Co do mnie, ani na sekundę nie dopuszczałem tej ewentualności (z początku instynktownie, potem na mocy rozumowania). Wszystkie kombinacje byłyby w takim razie bezpodstawne. A tak być nie mogło. Przekonałem się na miejscu, że kamień, zrzucony uderzeniem lewara, dziwnym zbiegiem okoliczności tak był ustawiony, iż za najlżejszym poruszeniem musiał spaść, padając zaś nieuchronnie zmiażdżyć głowę fałszywemu Arsenowi Lupinowi; wówczas poznać go było niepodobieństwem. Drugie odkrycie. W pół godziny potem dowiedziałem się, że na skałach w Dieppe odnaleziono ciało panny de Saint-Veran... a raczej ciało kogoś, kogo wzięto za nią, dzięki bransolecie, jaką nosiła zawsze na ręce. Był to jedyny dowód, ponieważ trupa nie można było poznać. Wtedy przypomniałem sobie wszystko; wszystko zrozumiałem. Na parę dni przedtem czytałem w La Vigie de Dieppe", że pewne młode małżeństwo otruło się i że tej samej nocy ciała znikły. Udałem się do Envermeu, gdzie mieszkali za życia. Powiedziano mi tam, że wszystko to jest prawda, za wyjątkiem wersji o zniknięciu ciał, ponieważ przyjechali po nie bracia obu ofiar i, dopełniwszy zwykłych formalności, trupy zabrali. Nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że braćmi tymi byli Arsen Lupin oraz jego wspólnicy._ A zatem dowód istnieje. Znamy przyczynę, dla której Arsen Lupin symulował śmierć panny de Saint- Veran oraz swoją własną. Ażeby ceł swój osiągnąć,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|