[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uwagi na puste drogi przejechał wojskowym wozem te dwadzieścia pięć mil do szpitala Craige w ciągu mniej niż pół godziny. Siedząc na tylnym siedzeniu Bishop nie dostrzegł nigdzie wartowników, którzy powinni przecież strzec niemieckiego pilota, ale - gdy ustawiali już samochód na parkingu - dojrzał jakiś ruch przy głównym wejściu i mignęła mu zieleń wojskowego płaszcza. Młody porucznik podniósł się zza biurka, gdy major Bishop wszedł do wnętrza szpitala. Na wiszącej za nim czapce widniała złota odznaka Pułku Królewskiego. Zasalutował, a dwaj sierżanci ze stenami przewieszonymi przez piersi wyprężyli się. Bishop podał przez biurko swoje dokumenty. - Major Bishop - powiedział. - Londyn powinien zawiadomić was o moim przylocie. - Zgadza się, sir - porucznik spojrzał na trzymane w dłoni papiery& - jeśli byłby pan łaskaw podać jeszcze nazwisko kierującego tą akcją?... - Henderson, pułkownik Henderson. Porucznik zaprowadził go do drzwi strzeżonych przez kolejnych dwóch sierżantów. - Chciałby pan zostać z nim sam, sir? - Bardzo proszę. Bishop położył już rękę na klamce; czuł, że czyjakolwiek obecność tylko przeszkodziłaby temu spotkaniu. Kiedy drzwi otworzyły się, zobaczył proste, szpitalne łóżko oraz śpiącą postać, okrytą kocem. Zamknął za sobą drzwi i zrobił dwa kroki. Człowiek w łóżku ocknął się i odwrócił na plecy, patrząc pytająco na Bishopa. Przez pięć sekund Max Bishop patrzył mu prosto w twarz, potem odwrócił się i szybko wyszedł z pokoju. * Na biurku sekretarki w Admirality Arch rozdzwonił się telefon. Przerwawszy rozmowę z młodym oficerem marynarki, który czekał na pułkownika Hendersona, dziewczyna podeszła do stołu i schyliła się po słuchawkę. Być może w tym momencie spod spódnicy mignęły nie tylko zgrabne nogi, ale ona nie miała nic przeciwko temu. - Biuro pułkownika Hendersona - oznajmiła. Po drugiej stronie niecierpliwił się Bishop. - Daj mi pułkownika - powiedział szybko. - Tu major Max Bishop. Uśmiechnęła się; zapamiętała tego przystojnego, młodego majora z kontrwywiadu, zamienili kilka miłych słów. - Niestety, nie ma go teraz. Czy mam coś przekazać? - Nie, nie. Muszę natychmiast z nim mówić, to ważne... - Jest na konferencji u generała Downinga. Może pan zadzwoni za pół godziny? - Jak się nazywasz? - zapytał łagodnie. - Elizabeth Dundas. - Okay, Elizabeth, wejdz do generała i wyprowadz pułkownika pod jakimkolwiek pretekstem. - Ale ja się boję tam wchodzić... - Idz, Elizabeth, idz zaraz. Wahała się jeszcze. - To jest rozkaz! - głos po tamtej stronie stwardniał. - Yes, sir! Odłożyła słuchawkę na stół, zła na siebie - starała się zawsze rozmawiać nieformalnie z młodymi, przystojnymi oficerami. Generał znał sprawę Messerschmitta w Szkocji i nie był urażony nagłym przerwaniem rozmowy. Po chwili Henderson i Elizabeth Dundas biegli korytarzem. - Był bardzo zdenerwowany, sir... - Może Horn zdecydował się na współpracę?... Henderson spojrzał przelotnie na czekającego na nich oficera marynarki i wszedł do gabinetu. - Przełącz go szybko na mnie - krzyknął przez drzwi do Elizabeth. Podniósł słuchawkę. - Bishop? Tu Henderson! Elizabeth zamknęła drzwi. Kiedy podchodziła do swojego biurka, z odłożonej słuchawki usłyszała podniecony głos Hendersona. - To nie Horn? Kto?! Rudolf Hess?! Bishop, czy pan napewno jest przy zdrowych zmysłach?! Elizabeth Dundas odłożyła słuchawkę i popatrzyła przez szybę na swojego szefa: trzymał kurczowo słuchawkę i mówił coś z niedowierzaniem, wyraznie widocznym na twarzy. W szpitalu w Craige Bisnop kontynuował: - W Berlinie, w 1936 toku, Hess przyszedł na stadion razem z Hitlerem. Zostałem mu przedstawiony, stałem z nim twarzą w twarz! Ten tutaj ma ten sam wzrost, wiek, wygląd i twarz jak Rudolf Hess! Czy trzeba czegoś więcej? - Czy coś powiedział? - Dalej upiera się, że jest Alfredem Hornem. Pójdę jeszcze do niego i porozmawiam z nim... - Churchill musi być natychmiast o tym powiadomiony - powiedział Henderson. - Skontaktuję się z panem pózniej. Elizabeth Dundas zobaczyła, jak jej szef odkłada powoli słuchawkę. Po chwili otworzył drzwi i powiedział: - Nic już nie wiem, Elizabeth, ale jeżeli Bishop ma rację to muszę się teraz napić... * W czasie kolacji Bormann siedział jak zwykle po lewej stronie Hitlera. Ewa Braun siedziała po jego prawej stronie i rozmawiała w tej chwili z Albertem Speerem, siedzącym obok niej. Hitler jadł dziś mniej niż zwykle; co chwila odwracał głowę słuchając, co mówi Bormann. Kiedy słuchał, potakiwał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|