[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się o umowie Przebiegłego Węża. Przypuszczam, że nie zgodzi się na przyjazń z nami. Wówczas niechybnie dojdzie do walki orężnej. Jak się wobec tego zachowa Przebiegły Wąż? Ten sojusznik jest uczciwym człowiekiem i nie zawiedzie naszych nadziei. Mniej pewni są jego ludzie, zwłaszcza tych czterdziestu, których wzięliśmy do niewoli. Trzeba poczekać na rozwój wypadków. Chwilowo muszę naradzić się z Winnetou, który ruszył na zwiady do obozu Vete ya. Pózniej pchnę do ciebie posłańca z rozkazami. Musisz je starannie wykonać. W każdym razie możemy spokojnie patrzeć w przyszłość, gdyż mamy oczywistą przewagę nad Jumami. Jeśli nawet zgromadzili siły znaczniejsze niż nasze, to my za to mamy więcej broni palnej. Na dodatek w naszych szeregach znajdą się wojownicy, z których każdy jest więcej wart niż dziesięciu, a nawet więcej wrogów. Teraz odchodzę. Bądzcie gotowi! Kiedy wróciłem do obozu, zastałem już Winnetou, który przebył odległość znacznie większą niż przypuszczałem. Położyliśmy się obok siebie, aby nikt nas nie mógł podsłuchać, i zdawaliśmy sobie relacje z odbytych zwiadów. Okazało się, że Winnetou był nie tylko w obozie Jumów, ale również w obozie Mimbreniów, którzy ścigali Yete ya. Otóż, kiedy podkradł się pod obóz Jumów, natrafił na wywiadowcę, ten zaś okazał się Mimbreniem i zaprowadził go do swojego obozu, rozbitego w odległości tysiąca kroków od wrogów nic nie podejrzewających. Poleciwszy Mimbreniom spokojnie leżeć i czekać na jego rozkazy, Winnetou wrócił do naszego obozu. Musimy teraz zastanowić się rzekłem. Jeżeli Vete ya zgodzi się na pokój, tym lepiej, jeżeli nie, przekonamy go, że nie mamy powodu się lękać. Nie zechce pokoju. Zabiłeś jego syna. Może by się zgodził na zawarcie; pokoju z Mimbreniami, ale z tobą nigdy. Tym gorzej dla niego. Okrążymy go, zanim się rozwidni. Uważam, że& . W tej chwili rozległ się głośny okrzyk. Jakiś Indianin wyszedł z zagajnika i z wesołymi okrzykami zbliżał się do Przebiegłego Węża, który spoczywał na brzegu jeziora. Był to wywiadowca Vete ya, a miał wybadać, kto zajął kotlinę. Na widok swoich braci opuścił kryjówkę i podbiegł do przywódcy. Obydwaj rozmawiali żywo. Po chwili stanęli obok mnie i Winnetou. Wywiadowca obrzucił nas ponurym spojrzeniem. Przebiegły Wąż oświadczył: Wojownik Juma melduje mi, że Vete ya przybył tutaj i chce wiedzieć, kto obozuje nad wodą. Ponieważ jest naczelnym wodzem naszego plemienia, przeto muszę go zaprosić wraz ze wszystkimi wojownikami. Cóż myślą o tym moi bracia? Czy powiedziałeś wywiadowcy zapytał Winnetou ze zawarliśmy pokój? Tak. Wierzymy, że nie zawiedzie naszego zaufania. Ale nie wiedząc, czy Vete ya pragnie pokoju czy wojny, musimy być ostrożni, Owszem, niech przyjdzie ze swymi ludzmi. Pozwalam mu zająć połową brzegu aż do buku, pod którym spoczywałeś. Rozniećcie tam ogień, aby Vete ya mógł się rozejrzeć dokoła. Howgh! Przebiegły Wąż udzielił posłańcowi dodatkowych wskazówek, odesłał go, po czym oświadczył: Cośkolwiek Vete ya postanowi, na mnie możecie polegać. A twoi wojownicy? Większości jestem pewien.. W potrzebie obronimy was przed Wielkimi Ustami. Zwołaj swoich ludzi i wypytaj ich dokładnie. Chcemy wiedzieć, czego się po nich spodziewać. Szczególna była nasza sytuacja. Można sobie wyobrazić jezioro o średnicy dwustu kroków, buk, o którym mówił Winnetou, wznosił się pośrodku jego południowej części. Stąd na zachód połowa jeziora i brzegu miała należeć do Jumów, na wschód do nas. Po naszej stronie od dawna paliło się ognisko. Teraz oświetlono również dalszą część brzegu. Nasi J umowie zaczęli przechodzić na swój teren, my zaś pozostaliśmy na swoim, w położeniu dosyć niebezpiecznym. Nasza garstka, składająca się z niewielu Mimbreniów oraz białych, byle jak uzbrojonych, obarczonych dziećmi i kobietami, miała naprzeciw siebie trzystu czterdziestu wojowników, do których wnet miał przyłączyć się Vete ya. Lecz dodawała nam otuchy pewność, że w pobliżu nas znajdują się uzbrojeni Mitabreniowie z Nalgu Mokaszi. Należało zawczasu ukryć konie w bezpiecznym miejscu. Gdy doszliśmy z nimi do ciemnego zakątka za drzewami, rzekł do mnie Apacz: Mój brat wezmie ze sobą kilku łudzi i odprowadzi konie do Nalgu Mokaszi. Za kwadrans, a więc zanim nadejdzie Vete ya, będziecie z powrotem. Ja tymczasem wyślę gońca do Mimbreniów, którzy rozłożyli się na tyłach Jumów. Niech Silny Bawół puści pod należytym nadzorem konie na łąkę i sikoro tylko Vete ya tutaj przybędzie, niech się szybko do nas przybliży. Po drodze spotka Mimbreniów, których sprowadzam przez gońca. Nalgu Mokaszi ma gęsto obstawić kotlinę. A niech się zachowuje tak cicho i spokojnie, aby go Jumowie nie spostrzegli. Musimy się jeszcze umówić co do hasła. Zgódzmy się na okrzyk wojenny Siuksów. Skoro go usłyszą, mają w mig ruszyć ku zachodniemu wybrzeżu jeziora i zwalić się na wojowników Vete ya. My natomiast wraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|