Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wstawali z miejsc i klaskali. Nawet Oceana Noire wołała  brawo, brawo! operowym głosem.
(Oceana złamała regulamin, przyprowadzając na uroczystość towarzysza  przystojnego
hodowcę ostryg, który nie miał nic wspólnego ze Strażą Historii  ale wszyscy postanowili
przymknąć na to oko).
 C est merveilleux  zaśpiewała, tarmosząc Charliemu policzek, co zirytowało Pana
Drake a, który nastroszył pióra i zasyczał ostrzegawczo.
Charlie przewrócił oczami i wyszeptał do papugi:
 Zdaje się, że stworzyłem potwora&
Po ślubie odbyła się huczna biesiada, a kiedy słońce dotknęło horyzontu, wokół całej
wyspy rozpalono lampiony, orkiestra zagrzmiała muzyką i rozpoczęły się tańce. Kolejne kadryle
i walce stawały się coraz bardziej zamaszyste, w miarę jak nieboskłon ożywał tysiącami gwiazd.
Jake i jego przyjaciele dołączyli do szkockiego reela: Topaz, Charlie  który wciąż kulał,
ale mimo to bardzo chciał zatańczyć  Nathan, Yoyo oraz Lydia Wunderbar (pomimo iż była
 wielka jak namiot , jak sama to ujmowała, Lydia słynęła ze swojej niezrównanej zwinności
w tańcu). Niedaleko Fredrik Isaksen rozparł się przy stole, zabawiając grupę czarujących dam
opowieściami o swoich przygodach. Signor Gondolfino, wciąż z Oliwką u boku, popatrywał
życzliwie na pląsających tancerzy, od czasu do czasu wznosząc wesołe okrzyki. Towarzyszyli im
mastiff Felson oraz słonica Dora z Panem Drakiem siedzącym jej na czole. Zwierzęta
obserwowały w lekkim osłupieniu błazeństwa tych dziwaków  ludzi.
Kiedy skończył się taniec, Jake uświadomił sobie, że od dawna nie widział Filipa. Nie
mogąc znalezć go wśród weselnych gości, powiódł wzrokiem po zamku, przeszukując prostokąty
światła w otwartych oknach. Wszystkie były puste, ale po chwili zdołał wypatrzeć samotną
postać na blankach muru.
Filip odmachał mu, więc Jake pobiegł do zamku, pomknął głównymi schodami na górę,
mijając portret Sejanusa Poppoloego  odnowiony po incydencie z Józefiną  i przedostał się na
mury. Kiedy podszedł do Filipa, ten odwrócił się do niego z uśmiechem. Przez chwilę obaj stali
w milczeniu, wpatrzeni w odległy punkt, w którym gwiazdy stykały się z oceanem, słuchając
dobiegających spod zamku odgłosów zabawy.
 Wszystko w porządku?  spytał wreszcie Jake.
 W życiu nie byłem szczęśliwszy  wyznał jego brat pogodnym tonem.
Jake wiedział, że za tym stwierdzeniem kryje się coś więcej  coś, o czym Filip nie
mówił. Nie można przejść tak ciężkiej próby i potem od razu czuć się normalnie.
 A więc& ciocia Róża została komendantką Tajnych Służb Straży Historii! Co za
wspaniała wiadomość. Teraz nie będzie już mowy o powrocie do Londynu.
 A chciałbyś wrócić?  spytał Jake.
Filip zmarszczył brwi.
 Nigdy nie czułem się tam jak w domu.  Powiódł dłonią wokół.  To jest dom.
Jake chciał przytaknąć, ale przeszkodził mu głos, który rozległ się za ich plecami:
 Tu jesteście! Szukamy was wszędzie.
To była Miriam. Szła ku nim, niosąc buty w ręce i utykając, podtrzymywana przez Alana.
Jake zauważył, że tata trzyma w dłoni książkę z piramidami egipskimi na okładce.
 Tam na dole wszystko wymyka się spod kontroli.  Miriam zachichotała.  W ramach
przygotowań do miodowego miesiąca w osmańskiej Turcji Jupitus założył klipsy w kształcie kół
i właśnie wykonuje taniec brzucha na stole!
 Po raz pierwszy w życiu widziałem, jak moja siostra się rumieni  dodał Alan.
 Co to za książka?  spytał Jake, niezdolny dłużej powstrzymywać ciekawości.
 Co? Ta książka?  zająknął się Alan i spojrzał na książkę, jakby był zaskoczony, że
widzi ją we własnej dłoni.
Mąż i żona wymienili spojrzenia.
 Cóż&  westchnęła Miriam i zaczęła mówić tonem, jaki zwykle rezerwowała dla
trudnych klientów salonu łazienek:  Prawdę mówiąc, rzeczywiście mamy wam coś do
powiedzenia i wydaje się, że to równie dobry moment jak każdy inny.  Zaczerpnęła tchu
i klasnęła w dłonie.  Chodzi o to, jak przyszliście na świat&  urwała, zaśmiała się nerwowo
i zwróciła do Alana z niemą prośbą o wsparcie.
 Mama próbuje powiedzieć  wtrącił pośpiesznie Alan  że choć sądzicie, iż urodziliście
się w szpitalu w Lewisham, to& to wcale nie jest prawda. Urodziliście się w przeszłości&
całkiem dawno temu.
 To, rzecz jasna, niczego nie zmienia.  Miriam próbowała obrócić wyznanie
w zwyczajne stwierdzenie faktu.  Wciąż jesteście dokładnie tymi samymi chłopcami. Tak jak te
blizniaki z naprzeciwka, które przyjechały z Toronto.
 Co to znaczy, że urodziliśmy się w przeszłości?  Jake zmarszczył brwi.
Filip uśmiechał się, jakby właśnie rozwiązał zagadkę, nad którą pracował od lat.
 Mieszkaliśmy wówczas w Egipcie  ciągnęła Miriam.  W czasach Ramzesa Drugiego.
Wtedy mogliśmy podróżować po historii, dokądkolwiek chcieliśmy. Nasz walor nie miał sobie
równych. To naprawdę był złoty wiek Egiptu, prawda, Alan?
 O tak, luksusy i dobrobyt  przytaknął.
 Ramzes D-drugi?  wyjąkał Jake.
 Stacjonowaliśmy tam, prowadząc egipskie biuro Straży Historii, w pobliżu Doliny
Królów. Byłam w ciąży z tobą, Filipie, kiedy tam przybyliśmy&
 Czterdzieści stopni w cieniu, nie najlepsze warunki  wtrącił Alan.  Ale żeby nie
przedłużać, udaremniliśmy próbę zamachu na faraona, a on z wdzięczności uczynił nas królami.
 Nie byliśmy królami  zaprotestowała Miriam, choć rozpromieniła się na to
wspomnienie.  Nie przesadzaj, wprowadzasz ich w błąd.
 Dali nam we władanie całą prowincję!  przypomniał Alan.  Miałaś tron ze złota
i turkusów, że nie wspomnę o tysiącu dworzan gotowych ci służyć na każde skinienie!
 Tak, to było całkiem miłe  przyznała Miriam.  Cóż to była za ulga, nie musieć
zajmować się kuchnią.
Jake owi kręciło się w głowie.
 O czym wy mówicie?  naciskał, nie wiedząc, czy ma się rozpłakać, czy roześmiać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript